poniedziałek, 29 kwietnia 2013

1.Konoha



1.Konoha

„Życie ciągle zatacza swój krąg! Z podwójną siłą odbija się każdy błąd!
Szukając szczęścia Ty patrz na każdy krok! Gdy myślisz że trzymasz je w garści ono wypada Ci z rąk!”


    Szukając szczęścia dotarłam aż tutaj.  Nie wiem czy to dobry pomysł. Nikogo nie znam. Jestem sama. Nie mam za wiele pieniędzy. Nawet nie mam czegoś do zjedzenia. Mam tylko nie wielką torbę z ubraniami, stary grat, który ledwo jeździ i mały płomyk nadziei. Tysiąc myśli krąży w mojej głowie. Może zawrócić. Może nie. Jechać, stać , trąbić , hamować, gnać do przodu. Ściskam ręce na  kierownicy , daje kierunkowskaz , skręcam na pobocze. Wysiadam. Głowa pęka mi od tego wszystkiego.  Nie daje rady. Wyciągam telefon. Dzwonie. Jeden sygnał, rugi , trzeci. Kurwa odbierz.
-Dojechałaś ?-Słyszę po drugiej stronie.
-Nie. Waham się.
-Czego się boisz ?
-Sama nie wiem. -Bo taka jest prawda.
-Chcesz do końca życia mieszkać w tamtej ruinie ? I oglądać swoją matkę , która pod sklepem prosi o kilka złotych na wódę ?
-Nie...
-No właśnie. Zaufaj mi. To dobry pomysł. Wszystko zaczniesz od nowa. Zapomniesz o przykrych wydarzeniach. Tu nikt cię nie znajdzie. Nie będziesz musiała oglądać tych starych gęb. Wszystko się ułoży. Tylko ty i twoje cztery ściany...
-Ufam ci, ale...
-Nie ma ale. Twój cel to teraz Konoha. Trzymaj się, zadzwoń później jak dojedziesz. -Pik, pik,pik rozłączył się. Co za ciul. Nawet nie dał mi dojść do słowa, chociaż to ja pierwsza zadzwoniłam i to ja powinnam nie dać mu dojść do słowa. Telefon włożyłam do kieszeni. Popatrzyłam jeszcze chwile na te rozległe lasy, nie wielkie góry. One też mogą być moje. Wystarczy tylko chcieć. Kakashi ma racje. Mój cel to Konoha.

   Kurwa. Gdzie ja mam teraz skręcić ?! Co ten idiota mi narysował na tym marnym świstku papieru. Krążę od godziny i znajduję się w tym samym miejscu przy tej samej knajpie "U Nary". A na dodatek paliwo mi się kończy. Spokojnie Sakura, damy radę. Zaparkowałam grata i zaczepiłam pierwszego lepszego faceta w barze.
-Hej ty ! Wiesz może jak dojechać do posiadłości Haruno ?-Zapytałam czarnookiego mężczyznę w kucyku. Podałam kartkę z mapą. Przyglądnął mi się chwilę , a potem spojrzał na nią.
-Najpierw jedziesz prosto jakieś pięć kilometrów, potem na pierwszych światłach skręcasz w prawo i za dwa kilometry będzie widać taką małą dróżkę. Podążaj nią cały czas i po 20 minutach będziesz na miejscu.
-Dzięki wielkie, a i mam jeszcze małe pytanie. Czy prócz piwa , macie tu jeszcze benzynę do samochodu ?-Spytałam z małym uśmiechem. Czarnowłosy zaczął się śmiać w niebogłosy.
-Widać nie skąd. Jestem Shikamaru Nara to mój bar i tak sprzedajemy benzynę. Chodź za mną.-Uch... jaka ulga. Przynajmniej będę miała świadomość tego, że dojadę bez żadnych przeszkód.
   Po 15 minutach mogłam ruszyć dalej. Wydałam wszystkie pieniądze jakie miałam. Musze poczekać na paczkę, którą przywiezie mi Kakashi. Babcia przed śmiercią zapisała mi wszystkie drogocenne rzeczy. Trochę po sprzedam i będzie z czego żyć. Potem się gdzieś zatrudnię.  Dobra to gdzie ja mam skręcić ?
   Gdzie są te cholerne światła ?! Może znowu zabłądziłam ? Nie to nie możliwe , ten cały jak mu tam... Shino... Shika.... nie ważne na pewno mnie nie wystawił. Wydawał się być uczciwym człowiekiem. O ! Zaraz, są światła ! O tu muszę skręcić.   No już nie daleko. Jeszcze trochę i będę w domu. Pierwsze co zrobię to chyba pójdę spać. Oczy mi się same już zamykają.

Krótki wstęp mam nadzieję, że się podoba. Bardzo proszę o komentarze.