1.Konoha
„Życie ciągle zatacza swój krąg! Z
podwójną siłą odbija się każdy błąd!
Szukając szczęścia Ty patrz na każdy
krok! Gdy myślisz że trzymasz je w garści ono wypada Ci z rąk!”
Szukając szczęścia dotarłam aż tutaj. Nie wiem czy to dobry pomysł. Nikogo nie
znam. Jestem sama. Nie mam za wiele pieniędzy. Nawet nie mam czegoś do
zjedzenia. Mam tylko nie wielką torbę z ubraniami, stary grat, który ledwo
jeździ i mały płomyk nadziei. Tysiąc myśli krąży w mojej głowie. Może zawrócić.
Może nie. Jechać, stać , trąbić , hamować, gnać do przodu. Ściskam ręce na kierownicy , daje kierunkowskaz , skręcam na
pobocze. Wysiadam. Głowa pęka mi od tego wszystkiego. Nie daje rady. Wyciągam telefon. Dzwonie.
Jeden sygnał, rugi , trzeci. Kurwa odbierz.
-Dojechałaś ?-Słyszę po drugiej stronie.
-Nie. Waham się.
-Czego się boisz ?
-Sama nie wiem. -Bo taka jest prawda.
-Chcesz do końca życia mieszkać w tamtej ruinie ? I oglądać swoją matkę
, która pod sklepem prosi o kilka złotych na wódę ?
-Nie...
-No właśnie. Zaufaj mi. To dobry pomysł. Wszystko zaczniesz od nowa.
Zapomniesz o przykrych wydarzeniach. Tu nikt cię nie znajdzie. Nie będziesz
musiała oglądać tych starych gęb. Wszystko się ułoży. Tylko ty i twoje cztery
ściany...
-Ufam ci, ale...
-Nie ma ale. Twój cel to teraz Konoha. Trzymaj się, zadzwoń później jak
dojedziesz. -Pik, pik,pik rozłączył się. Co za ciul. Nawet nie dał mi dojść do
słowa, chociaż to ja pierwsza zadzwoniłam i to ja powinnam nie dać mu dojść do
słowa. Telefon włożyłam do kieszeni. Popatrzyłam jeszcze chwile na te rozległe
lasy, nie wielkie góry. One też mogą być moje. Wystarczy tylko chcieć. Kakashi
ma racje. Mój cel to Konoha.
Kurwa. Gdzie ja mam teraz
skręcić ?! Co ten idiota mi narysował na tym marnym świstku papieru. Krążę od
godziny i znajduję się w tym samym miejscu przy tej samej knajpie "U
Nary". A na dodatek paliwo mi się kończy. Spokojnie Sakura, damy radę.
Zaparkowałam grata i zaczepiłam pierwszego lepszego faceta w barze.
-Hej ty ! Wiesz może jak dojechać do posiadłości Haruno ?-Zapytałam
czarnookiego mężczyznę w kucyku. Podałam kartkę z mapą. Przyglądnął mi się
chwilę , a potem spojrzał na nią.
-Najpierw jedziesz prosto jakieś pięć kilometrów, potem na pierwszych
światłach skręcasz w prawo i za dwa kilometry będzie widać taką małą dróżkę.
Podążaj nią cały czas i po 20 minutach będziesz na miejscu.
-Dzięki wielkie, a i mam jeszcze małe pytanie. Czy prócz piwa , macie
tu jeszcze benzynę do samochodu ?-Spytałam z małym uśmiechem. Czarnowłosy
zaczął się śmiać w niebogłosy.
-Widać nie skąd. Jestem Shikamaru Nara to mój bar i tak sprzedajemy
benzynę. Chodź za mną.-Uch... jaka ulga. Przynajmniej będę miała świadomość
tego, że dojadę bez żadnych przeszkód.
Po 15 minutach mogłam ruszyć
dalej. Wydałam wszystkie pieniądze jakie miałam. Musze poczekać na paczkę,
którą przywiezie mi Kakashi. Babcia przed śmiercią zapisała mi wszystkie
drogocenne rzeczy. Trochę po sprzedam i będzie z czego żyć. Potem się gdzieś
zatrudnię. Dobra to gdzie ja mam skręcić
?
Gdzie są te cholerne światła
?! Może znowu zabłądziłam ? Nie to nie możliwe , ten cały jak mu tam...
Shino... Shika.... nie ważne na pewno mnie nie wystawił. Wydawał się być
uczciwym człowiekiem. O ! Zaraz, są światła ! O tu muszę skręcić. No już nie daleko. Jeszcze trochę i będę w
domu. Pierwsze co zrobię to chyba pójdę spać. Oczy mi się same już zamykają.
Krótki wstęp mam nadzieję, że się podoba. Bardzo proszę o komentarze.