5.Trzeci brat
„W życiu trzeba liczyć się ze
wszystkimi możliwościami.
Nie dlatego, by uniknąć upadku.
Lecz po to, by po upadku otrzepać
się z kurzu i iść dalej przed siebie.”
-Sakura no , obudź się ! – Słyszę tuż nad
uchem głos siostry, która zakłóciła mój dotychczasowy sen. Och losie dlaczego
tak pastwisz się nade mną. Co złego jest w tym , że człowiek chce się wyspać ?
Nic. No właśnie.
-Hinata nie
wiem czy wiesz, ale jak człowiek śpi dwanaście godzin , to od razu jest inaczej
nastawiony do życia. Jest pełen energii , optymizmu i tym podobne. – Mówię i
wzdycham głęboko. A następnie przekręcam się na brzuch i przykrywam szczelnie
kołdrą.
-Sakurciu ,
ja to wszystko wiem, i uwierz mi dałam ci pospać nie dwanaście godzin a
dwadzieścia parę ! – Krzyknęła. Otworzyłam jedno oko i przekręciłam się na
plecy. Że ile spałam ? Nie możliwe przecież kładłam się o piątej… wczorajszego
dnia . O kuźwa , faktycznie, że tyle by wychodziło.
Wzruszyłam ramionami. I przekręciłam się
na bok zamykając oczy.
-Sakura nie
denerwuj mnie i wstawaj natychmiast. Dosyć tego leniuchowania. Nowy dzień
zawitał !
-Po pierwsze
Hinatko : nie krzycz tak ! po drugie : to dla ciebie wstał nowy dzień , nie dla
mnie. Po trzecie: chce mi się strasznie spać , więc daj mi jeszcze z godzinę
pospać. Prooosze !.- Rzekłam
rozpaczliwym głosem mając nadzieję, że siostra da za wygraną. Cóż pomyliłam się
jak zawsze zresztą…
-Za pięć
minut widzę cię na dole. Jeżeli nie przyjdziesz zastosuje inny rodzaj pobudki.-
Warknęła przez zaciśnięte zęby granatowłosa i wyszła trzaskając drzwiami.
Uff…. Nareszcie
mam ją z głowy. Przykryłam się kołderką by spać dalej i oddać się w objęcia
Morfeusza. I gdy Morfeusz wystawiał do mnie ręce mówiąc : „No chodź do mnie …”
Poczułam się mokra. I to dosłownie. Zerwałam się na równe nogi , aż zakręciło
mi się w głowie. I Zauważyłam , że jest od stóp do głów mokrzusieńka. I to
dosłownie. Popatrzyłam spod byka na sprawcę danej zbrodni i okazała się nią
białooka. Zabije. Ukręcę jej łeb. Jak słowo daje.
-No skoro
już wstałaś to oznajmiam ci jakie masz dziś zadania do wykonania..
-Kurwa mać !
Zabiję cię. Nie obchodzą mnie moja zadania do wykonania , tylko to co właśnie
zrobiłaś ! W ogóle dlaczego tak postąpiłaś. Mój materac jest mokry, pościel też
jest mokra i na dodatek jak zauważyłaś ja też jestem mokra ! Możesz mi to wyjaśnić,
a nie pieprzyć o tym co mam załatwić w tym pięknie zaczynającym się dniu !!-
Nie wytrzymałam . Moja żyłka na czole pękła , a ja wybuchłam jak wulkan. Hinata
spojrzała na mnie z politowaniem i uśmiechnęła się lekko. Przymrużyłam oczy i
ścisnęła ręce , tak aż moje paznokcie zrobiły ślad na skórze. Nie ruszę się
stad dopóki nie przeprosi.
-Mówiłam ci,
że jak nie wstaniesz to inaczej cię obudzę. I obudziłam ! –Uśmiechnęła się triumfalnie
, a następnie dodała-No młoda przebieraj
się i idziemy do kurnika po jajka. A o materac się nie martw. Wystaw na słońce
i wyschnie , tak samo ja pościel. – Powiedziawszy to siostrzyczka opuściła
pokój i zamknęła drzwi.
-Aaaaaa !!!-
Krzyknęłam pełna wściekłości. Sakura oddychaj . Przebrałam się szybko z tych mokrych
ubrań. Założyłam czarny T-shirt na to bluzę w kratę. Czarne przecierane dżinsy.
Zegarek i kapelusz. Wyszłam z materacem i pościelą na pole i położyłam to
wszystko na stoliku by wyschło. Jeden plus w tym wszystkim to to, że nie muszę się
już kąpać.
- Aaaaa ! Złaź ze mnie ty przeklęta mendo !
Ratunku !- Krzyczałam w niebogłosy , gdy ten cholerny kogut się na mnie rzucił.
Dosłownie ! Skoczył mi na plecy , gdy sypałam pasze dla kur. Hinata i Sasuke ,
którzy byli w kurniku pędem ruszyli w moją stronę zabierając ode mnie tego
skurczybyka. Gdy go wzięli zapałam kilka kamyków i zaczęłam w niego rzucać.
-Ty.. ty… ty
!- Nawet nie miałam określenia na to ptaszysk. Jak nie pobudki w środku nocy (zaznaczam
piąta rano) to jeszcze jest to . No zabić to za mało.- Zrobię z ciebie rosół !-
Krzyczałam
-Uspokój się
.-Powiedział Sasuke łapiąc mnie za ramiona i prowadząc do wyjścia. –Po prostu
wkroczyłaś na jego teren i tyle… no już spokojnie . Nic się złego nie stało…
-Stało się !
Zostałam podzióbana w plecy. I na dodatek obsrana… Mam dosyć.-Rzekłam i
zaszlochałam. Zasłoniłam twarz rękami i zaczęłam ryczeć z tego jaka jest
bezsilna.-Nic mi nie wychodzi. Jestem nieudacznikiem….
-Wcale nie jesteś
.-Usłyszałam i poczułam rękę Sasuke na ramieniu- Po prostu nie jesteś do czegoś
takiego przyzwyczajona…
-Sakura nic
ci nie jest.- Spojrzałam w bok i dostrzegłam nadchodzącą Hinatę , która miała
wymalowaną na twarzy troskę. Przytuliła mnie i powiedziała, że będzie dobrze.-Sasuke
ma rację. Nie jesteś nieudacznikiem. Jesteś na farmie pierwszy raz. I to co
robimy jest dla ciebie trudne i ciężkie. Dlatego ja jako twoja siostra chcę cię
wprowadzić w prawdziwe życie mieszkańców Konoha. Nie powiedziałam, że będzie to
łatwe , prawda ? No właśnie. Dlatego uszy do góry i nie martw się. Teraz już
wiesz, że tamten teren musisz omijać z daleka.
-Nie tyle co
teren co koguta.-Dopowiedział żartobliwie Sasuke. Ale mi wcale nie było do śmiechu.
-Ale sami
przyznacie, że jestem bezużyteczna. Nawet głupich jaj nie mogę zebrać, a tym
bardziej dawać im pasze… Nic nie umiem
zrobić.-Mruknęłam i podparłam brodę.
-W zasadzie
jest coś co możesz zrobić bardzo dobrze.-Powiedziała Hinata i spojrzała na mnie
z uśmiechem na ustach.
-Serio ? Co
? .
Szczerze. To zadanie nie należało do trudnych
i wykonałam je perfekcyjnie . Właśnie wracam z Sasuke od pani Chio , która dała
nam psa do pilnowania owiec. Sasuke powiedział , że mogę go nazwać jak tylko chcę. Więc psiak ma
na imię Obi. Jest strasznie słodki i bardzo duży. Ma czarną sierść i białe
plamy koło oczów. I czerwoną obroże. OD
razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Lubię zwierzęta. Aczkolwiek paków nie
cierpię od tej pory.
-Widać , że
humor powraca.-Zauważył czarnooki i kątem oka spojrzał na mnie i na psa
siedzącego z tyłu samochodu. –Podjedziemy jeszcze do szpitala na moment i
wracamy do domu. –Dodał i włączy radio.
-Okay.-Odpowiedziałam
i zaczęłam nucić swoją ulubioną piosenkę, która właśnie leciała.
Szpital był ogromny. Nie to co u nas w
Oto-gakure. Szczerze gdyby nie Sasuke na pewno bym się już zgubiła. Czekałam
właśnie na korytarzy, gdyż czarnowłosy poszedł do gabinetu lekarza. Ciekawe po
co ? Może jest chory , albo ma alergię. Hmm…
Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich Sasuke i jakieś dwie
kobiety. Pierwsza z nich to lekarka jak i ordynator tego szpitala. Tsunade
Senju, poznałam ją jak przy recepcji, jak pytała o jakiegoś pacjenta. A ta
druga to była pielęgniarka, bo miała na głowie taką śmieszna czapeczkę biało –
czarną.
-Proszę być dobrej
myśli . Powinno wszystko się udać. Już ja się o to postaram. –Rzekła Tsunade i uśmiechnęła
się lekko.
-Heh dzięki
i trzymam za słowo. A propos Naruto zaprasza na kolację.
-On mnie na
kolację ? Serio ? Co to się stało u spowiedzi był ? Ha ha ha. Dobrze przyjdę takiego
zaproszenia nie odmówię.- Powiedziała blondynka i zaczęła się donośnie śmiać.
-W takim
razie do zobaczenia o ósmej.
-Do
zobaczenia . Jakby co dam znać. Uspokój Naruto. –Powiedziawszy to Tsunade uścisnęła
rękę Sasuke i pożegnała się z nim.
-Możemy iść.
– Zakomunikował czarnowłosy i razem udaliśmy się w stronę wyjścia. Wsiedliśmy
do samochodu i ruszyliśmy do posiadłości Haruno.
Nastała
niezręczna cisza . Nawet pies nie zaszczekał.
-Sasuke , to
nie moja sprawa, ale czy mogę cię o coś spytać ?.-Zagaiłam niepewnie
-Taa jasne .
-Po co byłeś
w szpitalu ? i Dlaczego ta ordynatorka
kazała ci się nie martwić i być dobrej myśli ?
-Ech… skoro jesteś
aż tak ciekawska to powie ci , że nasz brat miał poważny wypadek i od dwóch
tygodni leży w szpitalu. Kilka dni temu jego stan się pogorszył. I jutro będzie
miał operację.-Powiedział i dodał smętnie-Będą mu wątrobę przeszczepiać.
-Przykro
mi.-Odpowiedziałam i zaraz powiedziałam- To ty i Naruto macie jeszcze brata ?!
-Tak mamy.
Ma na imię Itachi i jest najstarszy z naszej trójki. –Dopowiedział i zamilkł. A
ja nie chciała już zadawać więcej pytań. Nie chcę go zamęczać. I tak już jest
trochę zgaszony tym wszystkim.
Gdy wyszłam z samochodu i wypuściłam psa.
Naruto zakomunikował mi, że przesyłka od Kakashiego przyszła. Pobiegłam szybko
na górę i otworzyłam paczkę, a następnie pudełko. No nareszcie przyszło.
Biżuteria i kilka innych drogocennych rzeczy mojej babci. Klejnoty schowam.
Może się przydadzą. Wyciągnęłam parę zdjęć na których byłam ja z babcią i z
ojcem. I wisiorek w kształcie serca. Babcia zawsze go nosiła. Mówiła, że jak
umrze , to ja będę go nosić. Spełnię jej wolę. Zapięłam wisiorek na szyi, a
pudełko zgniotłam i wyrzuciłam do kosza.
Czeka mnie
jeszcze kolacja. Przemkło mi przez myśl. Więc skierowałam się na dół do salonu,
gdzie Hinata rozkładała talerze na stole. Poszłam po placek , bo za niedługo
każdy miał zasiąść do stołu i czekać na czwartkowego gościa. Jak to mówi
Hinata.
No jest
rozdział następny. Przyznam , że nawet miło mi się go pisało. Mam nadzieję, że
przyjemnie się wam czyta i, że komentarze będą pozytywne.
Buźka i do następnej.