poniedziałek, 23 grudnia 2013

7.Wypad na miasto



7. Wypad na miasto

„Nie przejmuję się moim makijażem
Wolę, kiedy całe moje jeansy są podarte
Nie wiem, jak trzymać usta na kłódkę
Ty mówisz: "No i co z tego, no co?"”



     Godzina piąta, minut trzydzieści , a ja już na nogach ! Niedowiary ! Gdzież bym przypuszczała , że będę wstawać tak wcześnie ? Że będę uganiać się za głupim kogutem, owcami i innymi tego typu zwierzętami. Ech… dopiłam mocną kawę, wzięłam Obi’ego i wyszłam na pole, wypuścić małe bialutkie owieczki.  Mam nadzieję, że z tym już sobie zadanie , które sama sobie wyznaczyłam poradzę sobie na bank.
Otworzyłam furtkę i wypuściłam te czworonogie bestie.
-Obi pilnuj ich ! – Rozkazałam psiakowi , który popatrzył na mnie tymi swoimi wielkimi oczyma i zaskomlał – Tak wiem , że chce ci się spać , mi też. Ale wynagrodzę ci to ogromną porcją kości ! – Dodała i pogłaskałam Obi’ego po długich uszach.  Czeka nas długie pilnowanie, aż do południa. A tu dopiero szósta…
     Jak sobie pomyślę o zakupach jakie Hinata mi zafunduje, to krew nagła mnie zalewa od samego wspomnienia jej słów. Przecież ubrać mam się w co ! Może nie jest tego kto wie ile , ale zawsze to coś. Przecież w worku nie chodzę. Prawda ? Chyba , że tylko mnie się tak wydaję …
-Obi , chodź zaprowadzimy owce do zagrody. Koniec tego dobrego.- Powiedziałam i wstałem z ułożonego drewna , wzięłam swój czarny kapelusz i zaczęłam zaganiać te puchate stworzenia, które nie były wcale tak chętne do współpracy…
     Po dwudziestu minutach uganiania się za owcami, a w sumie za dwiema , które nie chciały się zjednoczyć ze stadem , zadowolona z wykonanego zadania szyłam ku domowi z Obi’m przy boku. Po drodze spotkałam Sasuke, który wyprowadzał konie. Przywitaliśmy się kiwnięciem głowy i o wiele żwawszym kokiem wręcz pędem weszłam do domu, gdyż naga klata Sasuke wprowadziła mnie w nie lada podziw. Boże ! Czy ten człowiek nie ma żadnych wad ? No może prócz tego , że czasami wydaje się być jest gburowaty, arogancki i chamski. Ale to takie małe niepozorne , nic nieznaczące wątki.
-Już jestem !- Krzyknęłam na cały korytarz zrzucając z siebie koszulkę w kratkę i rzucenie jej do kubła na brudne rzeczy. Przecież nie mogło obyć się bez szwanku i czysta Sakura nie mogła wrócić do domku.
-Słyszę , słyszę . Nie musisz tak krzyczeć.- Z kuchni usłyszałam głos siostry i od razu poczułam zapach babeczek czekoladowych.  Piękny zapach. Niczym struś pędzi wiatr wparowałam do kuchni i porwałam jedno małe ciasteczko z gorącej jeszcze brytfanki.-Ej ! To ma być na potem ! –Fuknęła i zaczęła grozić palcem.
-Oj nie przesadzaj. To tylko jedna babeczka. Przynajmniej zrobię dobry uczynek dla całej rodziny.-Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jaki ?
-Sprawdzę , czy nie są zatrute ! – Odkrzyknęłam i wyszłam pośpiesznie z kuchni, ponieważ w moją stronę zaczęły kierować się papierowe talerzyki i kilka mocnych przekleństw.  Wyszłam na taras i usiadłam na hamaku, zajadając się ostatnimi kawałeczkami babeczki.
-To na ciebie tak krzyczy ?- Słyszę tuż nad głową rozbawiony głos Sasuke , który przygląda mi się tymi swoimi pięknymi czarnymi oczętami. Nie wspominając już o tym, że nadal jest bez koszulki . I tak , on nie posiada żadnych wad.
-Ee…-Tylko tyle udało mi się wymówić. Sasuke pokiwał z dezaprobaty głową , przewrócił teatralnie oczy i wszedł o domu. Po jakiś niespełna sześciu minutach wybiegł tak samo szybko jak ja z babeczką w dłoni. Za  nim rozwścieczona Hinata z sitkiem w jednej ręce i cukrem pudrem w drugie. Oj… będzie się działo
-Co was tak dziś wzięło na te babeczki ! Jak kiedyś zrobiłam to leżały dwa tygodnie i trzeba było je wyrzucić kurom ! – Krzyczała na zmianę wywijając sitkiem i bardzo, bardzo brzydkimi wyzwiskami , które leciały w naszą stronę.
-Co to u was tak wesoło ? – Zapytał Naruto , który zaparkował właśnie samochód i brał zakupy z bagażnika. Hinata wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem i trzasnęłam wejściowymi drzwiami.  Ja natomiast uśmiechnęłam się głupkowato i wzruszyłam ramionami. –Coś czuję, że nie zjem dziś obiadu…-Rzekł po chwili i z miną zbitego psa wszedł do ganku zostawiając zakupy na podłodze w gościnnym pokoju. Pewnie nie chce wchodzić do kuchni, bo Hinata, by go zjadła. Zresztą ja postąpiłam na jego miejscu tak samo. Tylko, że ja nawet bym do środka nie weszła.  

-Zbieraj się.
-Hej ! Czytałam tą gazetę.- Mówię z wyrzutem i zerkam na Hinatę, która bierze portfel do rąk i kieruje się w stronę wyjścia. O nie ! Myślałam, że zapomniała o tych cholernych zakupach. Dlaczego ja ? Wstałam z bujanego fotela i z miną męczennicy skierowałam się do samochodu. Niech ten dzień się wreszcie skończy…
Mam już dosyć chodzenia , mierzenia , płacenia i stania w tej zasranej kolejce. Jeszcze pięć minut i stracę swoją cierpliwość. Wezmę kluczyki i pojadę do domu, a swoją siostrę zostawię. Niech dalej chodzi i kupuje. Tylko , że beze mnie .
-No chodź już !- Ponaglałam ją. Ile można kupować bluzkę ? Jejku…. To zajmie wieczność.
-No już, poczekaj chwilę ! – Odpowiada i po chwili dodaje-Przepraszam panią, nie ma rozmiaru „S”.- Boże, zwariuje jak słowo daję.
Nim dojechałyśmy do domu wstąpiłyśmy po Nary zawieść jajka, następnie do jakiegoś faceta , który jak mniemam miał na imię Kankuro. Na osłodę dotarłyśmy jeszcze do TenTen , która miała zszyć Hinacie sukienkę, ale nie zdążyła. Cóż za pech… i wróciłyśmy do domku z pełną siatką zakupów w rękach. I pomyśleć , że to wszystko są moje rzeczy.
-Jak widzę zakupy się udały.-Powiedział Naruto, który kończył drugą porcję  ramenu i nie zamierzał na nie poprzestawać. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam na górę zanieść te ciężkie torby. Ile to waży ? Tonę ?
Rzuciłam to wszystko na łóżko i pognałam do kuchni po moją babeczkę, ale już było za późno. Zniknęły … nie ma ich. A to wstrętne kanalie ! Zjedli wszystko nie zostawiając ani jednego małego ciasteczka. Westchnęłam ciężko i zrobiłam sobie herbatę owocową. Po czym rozsiadłam się wygodnie na wersalce i dołączyłam do oglądania wiadomości.
-A tak w ogóle to , gdzie Sasuke ?-Pytam po cichu, szturchając Naruto. Ten popatrzył na mnie i spuścił głowę. Przeczesał swoje lśniące włosy i znowu wlepił we mnie to swoje spojrzenie.
-Jest w szpitalu przy Itachi’m . Podobno mają go wybudzać.-Odpowiedział i uciął temat. A ja już o nic więcej nie pytałam. Bo po co ? Przygryzłam wargę i zaczęłam wpatrywać się w kolorowy ekran, jakby on miał mi zaraz odpowiedzieć na wszystkie nurtujące mnie pytania, które już rodzą się w mojej głowie. 


Uch ... jednak skończyłam, a było zaledwie 20 % 
Cóż jednak umiem dotrzymać słowa.
Mam nadzieję, że się podoba, włożyłam w to całe serce ( no może pół, bo drugie pół zostawiam na książkę) 

Jutro już święta moi drodzy i z tej okazji chcę wam życzyć :
Zdrowych, radosnych , szczęśliwych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia i szampańskiego Nowego Roku. Niech wszystkie smutki przeminą ze Starym rokiem, a przybędą nowe wyzwania i cele do zrealizowania. 
Pozdrawiam i do następnej. 

niedziela, 22 września 2013

6.Masz babo placek



6. Masz babo placek
„Przeciw czemu się buntować
kiedy wszystko jest od nowa
to co już się wydarzyło
uderzyło w nas swą siłą
czy napiszą jeszcze słowa
gdzie duchowa jest odnowa
żeby moja rewolucja
już nie była bananowa”
    


     Mówiąc krótko. Jeszcze nigdy, w tak szybkim tempie nie polubiłam żadnej osoby. Jak słowo daje ! Pani Tsunade po mimo swojego wieku  ( aczkolwiek nie wygląda na 54 lata wcale, a wcale) jest… taka sympatyczna , bardzo mądra i trochę kąśliwa, ale tylko na uwagi Naruto . Standard.
     Salwa śmiechu po raz enty wkradła się w czwartkową kolację. Przyznam szczerze , że nie jestem skora do czegoś takiego , a co dopiero do tego , że moje pucołowate policzki strasznie mnie bolą od ciągłego nie wymuszonego uśmiechu. To jest takie miłe uczucie. Mimo tego , że poliki mnie strasznie szczypią , a moje śnieżnobiałe zęby , znów ukazały swój blask.
- O ! A znacie to : Wchodzi facet do gabinetu lekarskiego z rybką i mówi:
                               - Kicha.
                               - Jaka kicha? - pyta lekarz
                               - Rybka kicha - odpowiada facet.
                               - Ale ja nie zajmuję się zwierzętami.
                           Na to facet:
                               - Jak to nie? Kolega mówił, że mu pan raka wyleczył!- Znowu świetny dowcip padł z ust brązowookiej. A my ? Śmiech ! Dużo śmiechu. Mnóstwo śmiechu !
Lubię właśnie takich ludzi, którzy mają dystans do siebie i do swojej kariery zawodowej nie przejmują się byle pierdołą. Łapią szczęście za ogon i duszą jak cytrynkę. I pomyśleć , że ja też mogłabym kimś takim jak ona. Niestety, los chciał inaczej…
-Przepraszam na chwilę, ale muszę ciasto wyciągnąć.-Odezwała się Hinata i szybkim tempem poszła do kuchni.
-Pomogę ci !.- Krzyknęłam  i w podskokach dołączyłam do niej.
Gdy wparowałam do pomieszczenia Hinata spoglądnęła na mnie i parsknęła śmiechem. Zmarszczyłam brwi i przymrużyłam jedno oko , jak to mam w zwyczaju.
-Czy mam coś na twarzy ? Jestem brudna ?-Pytam
-Nie , nie . Tylko jak sobie przypomnę twój dorodny śmiech i te twoje dołeczki w policzkach to … haha , jak ty się słodko śmiejesz haha.- Usłyszałam chichotanie białookiej . Bardzo śmieszne. Wydęłam usta i odwróciłam głowę w drugą stronę. Ale nie na długo bo zaraz i ja zaczęłam się śmiać.
Gdy przestałyśmy. Hinata zaczęła nakładać szarlotkę i lody. Mniam , mniam.
-Weź te dwa talerzyki i zanieś do salonu.-Powiedziała Hinata i wręczyła mi dwa zielone talerzyki z ciastem. Oblizałam usta. Jak to ładnie pachnie.
-Już się robi. –Odpowiedziałam. Otworzyłam łokciem drzwi, wyszłam z kuchni i buuum !! Rozmowa ucichła , talerzyki się potłukły, ciasto i lody wylądowały na mojej ulubionej bluzce i na końcach moich włosów, a winowajcami byli nie kto inni jak 6-letni Hikaru i jego siostra Hanako. No chyba im coś zrobię jak Boga kocham !
Wszyscy jak na komendę  pojawili się w korytarzu i z wybałuszonymi oczami przyglądali się oczywiście mi ! Widać nie mogło być tak pięknie i obejść się bez zbędnych ceregieli i przedstawienia związanego z moją osobą ! Usłyszałam głośny śmiech wydobyty z gardła Tsunade. Kobieta aż zwijała się ze śmiechu i usiadła na schodach.
-No i masz babo… haha… babo… placek haha.-Rzekła między kolejnymi salwami śmiechu.
Taaa, tu się zgodzę. Westchnęłam głęboko.
-Hikaru, Hanako ! Jak mogliście ! Ile razy mam wam mówić żadnego biegania po domu ! No ile razy ! .- Krzyki Hinaty można było usłyszeć nawet na podwórku.  Jednak wolę jak się nie odzywa. Zdecydowanie.
-Kochanie uspokój się . Sakurze nic się nie stało troszkę się tylko potłukła…-Próbował uspokoić ją mój szwagier. Nie no coś ty, w ogóle mi się nic nie stało. Skądże taki pomysł tylko troszkę się potłukłam. Nie licząc tego, że jestem cała brudna, łeb mnie boli , to i tak mi się nic nie stało. Ech…
-Nie w ogóle nic się nie stało. Naruto nie denerwuj mnie nawet ! – Haha dostanie mu się
-Poczekaj  , pomogę ci. –Usłyszałam za sobą niski głos. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i podnosi do góry. I nadal lekko przytrzymuje. Tym kimś był Sasuke. Uśmiechnął się lekko i starł z moje policzka czekoladowego loda.
-Nawet dobre.-Powiedział i zaśmiał się. Pewnie z mojej winy.
-Przyniosę ci ręcznik i jakieś ubrania.-Zakomunikowała Hinata i niczym kot; cicho bezszelestnie udała się na górę. Sasuke pomógł mi usiąść na fotelu, a Tsunade sprawdzała czy zaraz nie odpłynę, bo jeśli mam być szczera to przywaliłam głową o podłogę i… chyba mam guza… Od razu złapałam się za głowę i zaczęła masować obolałe miejsce.
-Masz to ci powinno pomóc.-Naruto podał mi woreczek z lodem , który od razu przyłożyłam. Och… jaka ulga. Westchnęłam ciężko po raz drugi tego wieczoru.
-Nie obraźcie się, ale musze się położyć.-Zakomunikowałam i gdy chciałam wstać, lekko się zachwiałam , ale silne (nawet bardzo silne) ramiona Sasuke Uniemożliwiły mi jakikolwiek większy ruch czy upadek.
-Pomóc ci ?- Zapytał
-Nie poradzę sobie.-Odparłam i jakoś wyrwałam się z jego uścisku. Szkoda… było mi tak ciepło. Sakura o czym ty do cholery myślisz ?
-Ja też już będę się zbierać dochodzi 24:00. To dzieciaki trzymajcie się. A Sasuke bądź jutro o siódmej rano. Dobrze ?-Brunet tylko pokiwał głową i wraz z Naruto poszli odprowadzić Tsunade, upewniając się jeszcze przed tym czy dam rade wspiąć się na górę.
Gdy byłam już na ostatnim schodku zobaczyłam Hinate z ubraniami, które w ogóle nie są moje.
-Co ty tutaj robisz ? Jak ty tu sama weszłaś ? Nikt ci nie pomógł ? Ja dam tym skurczybykom nauczkę ! A jakby coś ci się stało . A jak byś spadła. W życiu bym sobie tego nie wybaczyła.-Rzekła i wzięła mnie pod ramię. W tej samej chwili weszli chłopacy.
-Hinatko  , pytaliśmy Sakurkę czy sama dojdzie , ona powiedziała , że tak to daliśmy jej wolną drogę.-Powiedział Naruto i wyszczerzył się w naszą stronę. Siostra posłała im gniewne spojrzenie i zaprowadziła mnie do sypialni, kładąc ubrania na krześle.
-Hinata , ale to nie są moje rzeczy.
-Wiem, to są moje . Jutro pojedziemy na zakupy. Masz strasznie stare te swoje ubrania. Przebierz się i odpocznij.-Powiedziawszy to opuściła pokój i skierowała się na dół. Po chwili dało się usłyszeć rozpaczliwy głos Naruto i spokojny opanowany głos Sasuke.
Ech…. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.
Masz babo place.




Jest rozdział następny. Pomału wszystko będzie się rozkręcać jeszcze z 4 lub 5 rozdziałów. Aż zacieram rączki. Buaha
Rozdział taki sobie. No cóż początki to dlatego tak nudno trochę. Rozdziały będą się pojawiać 1 w miesiącu. Pracuje nad książką na język polski i muszę temu też poświęcić trochę czasu, a musze powiedzieć , że jestem już przy końcu opowiadania… + mam strasznie dużo nauki. Was też już tak ganią w tej szkole ? To jest jakaś masakra. Ja nie wiem jak ja napiszę te testy na zakończenie trzeciej klasy gimnazjum ;_;
O następnej Sayonnara ! 

3 strony w Wordzie ! 

środa, 7 sierpnia 2013

5. Trzeci brat



5.Trzeci brat

„W życiu trze­ba liczyć się ze wszys­tki­mi możli­wościami.
Nie dla­tego, by uniknąć upad­ku.
Lecz po to, by po upad­ku ot­rze­pać się z kurzu i iść dalej przed siebie.”



     -Sakura no , obudź się ! – Słyszę tuż nad uchem głos siostry, która zakłóciła mój dotychczasowy sen. Och losie dlaczego tak pastwisz się nade mną. Co złego jest w tym , że człowiek chce się wyspać ? Nic. No właśnie.
-Hinata nie wiem czy wiesz, ale jak człowiek śpi dwanaście godzin , to od razu jest inaczej nastawiony do życia. Jest pełen energii , optymizmu i tym podobne. – Mówię i wzdycham głęboko. A następnie przekręcam się na brzuch i przykrywam szczelnie kołdrą.
-Sakurciu , ja to wszystko wiem, i uwierz mi dałam ci pospać nie dwanaście godzin a dwadzieścia parę ! – Krzyknęła. Otworzyłam jedno oko i przekręciłam się na plecy. Że ile spałam ? Nie możliwe przecież kładłam się o piątej… wczorajszego dnia . O kuźwa , faktycznie, że tyle by wychodziło.
     Wzruszyłam ramionami. I przekręciłam się na bok zamykając oczy.
-Sakura nie denerwuj mnie i wstawaj natychmiast. Dosyć tego leniuchowania. Nowy dzień zawitał !
-Po pierwsze Hinatko : nie krzycz tak ! po drugie : to dla ciebie wstał nowy dzień , nie dla mnie. Po trzecie: chce mi się strasznie spać , więc daj mi jeszcze z godzinę pospać. Prooosze !.-  Rzekłam rozpaczliwym głosem mając nadzieję, że siostra da za wygraną. Cóż pomyliłam się jak zawsze zresztą…
-Za pięć minut widzę cię na dole. Jeżeli nie przyjdziesz zastosuje inny rodzaj pobudki.- Warknęła przez zaciśnięte zęby granatowłosa i wyszła trzaskając drzwiami.  
Uff…. Nareszcie mam ją z głowy. Przykryłam się kołderką by spać dalej i oddać się w objęcia Morfeusza. I gdy Morfeusz wystawiał do mnie ręce mówiąc : „No chodź do mnie …” Poczułam się mokra. I to dosłownie. Zerwałam się na równe nogi , aż zakręciło mi się w głowie. I Zauważyłam , że jest od stóp do głów mokrzusieńka. I to dosłownie. Popatrzyłam spod byka na sprawcę danej zbrodni i okazała się nią białooka. Zabije. Ukręcę jej łeb. Jak słowo daje.
-No skoro już wstałaś to oznajmiam ci jakie masz dziś zadania do wykonania..
-Kurwa mać ! Zabiję cię. Nie obchodzą mnie moja zadania do wykonania , tylko to co właśnie zrobiłaś ! W ogóle dlaczego tak postąpiłaś. Mój materac jest mokry, pościel też jest mokra i na dodatek jak zauważyłaś ja też jestem mokra ! Możesz mi to wyjaśnić, a nie pieprzyć o tym co mam załatwić w tym pięknie zaczynającym się dniu !!- Nie wytrzymałam . Moja żyłka na czole pękła , a ja wybuchłam jak wulkan. Hinata spojrzała na mnie z politowaniem i uśmiechnęła się lekko. Przymrużyłam oczy i ścisnęła ręce , tak aż moje paznokcie zrobiły ślad na skórze. Nie ruszę się stad dopóki nie przeprosi.
-Mówiłam ci, że jak nie wstaniesz to inaczej cię obudzę. I obudziłam ! –Uśmiechnęła się triumfalnie  , a następnie dodała-No młoda przebieraj się i idziemy do kurnika po jajka. A o materac się nie martw. Wystaw na słońce i wyschnie , tak samo ja pościel. – Powiedziawszy to siostrzyczka opuściła pokój i zamknęła drzwi.
-Aaaaaa !!!- Krzyknęłam pełna wściekłości. Sakura oddychaj . Przebrałam się szybko z tych mokrych ubrań. Założyłam czarny T-shirt na to bluzę w kratę. Czarne przecierane dżinsy. Zegarek i kapelusz. Wyszłam z materacem i pościelą na pole i położyłam to wszystko na stoliku by wyschło. Jeden plus w tym wszystkim to to, że nie muszę się już kąpać.


    - Aaaaa ! Złaź ze mnie ty przeklęta mendo ! Ratunku !- Krzyczałam w niebogłosy , gdy ten cholerny kogut się na mnie rzucił. Dosłownie ! Skoczył mi na plecy , gdy sypałam pasze dla kur. Hinata i Sasuke , którzy byli w kurniku pędem ruszyli w moją stronę zabierając ode mnie tego skurczybyka. Gdy go wzięli zapałam kilka kamyków i zaczęłam w niego rzucać.
-Ty.. ty… ty !- Nawet nie miałam określenia na to ptaszysk. Jak nie pobudki w środku nocy (zaznaczam piąta rano) to jeszcze jest to . No zabić to za mało.- Zrobię z ciebie rosół !- Krzyczałam
-Uspokój się .-Powiedział Sasuke łapiąc mnie za ramiona i prowadząc do wyjścia. –Po prostu wkroczyłaś na jego teren i tyle… no już spokojnie . Nic się złego nie stało…
-Stało się ! Zostałam podzióbana w plecy. I na dodatek obsrana… Mam dosyć.-Rzekłam i zaszlochałam. Zasłoniłam twarz rękami i zaczęłam ryczeć z tego jaka jest bezsilna.-Nic mi nie wychodzi. Jestem nieudacznikiem….
-Wcale nie jesteś .-Usłyszałam i poczułam rękę Sasuke na ramieniu- Po prostu nie jesteś do czegoś takiego przyzwyczajona…
-Sakura nic ci nie jest.- Spojrzałam w bok i dostrzegłam nadchodzącą Hinatę , która miała wymalowaną na twarzy troskę. Przytuliła mnie i powiedziała, że będzie dobrze.-Sasuke ma rację. Nie jesteś nieudacznikiem. Jesteś na farmie pierwszy raz. I to co robimy jest dla ciebie trudne i ciężkie. Dlatego ja jako twoja siostra chcę cię wprowadzić w prawdziwe życie mieszkańców Konoha. Nie powiedziałam, że będzie to łatwe , prawda ? No właśnie. Dlatego uszy do góry i nie martw się. Teraz już wiesz, że tamten teren musisz omijać z daleka.
-Nie tyle co teren co koguta.-Dopowiedział żartobliwie Sasuke. Ale mi wcale nie było do śmiechu.
-Ale sami przyznacie, że jestem bezużyteczna. Nawet głupich jaj nie mogę zebrać, a tym bardziej dawać im pasze…  Nic nie umiem zrobić.-Mruknęłam i podparłam brodę.
-W zasadzie jest coś co możesz zrobić bardzo dobrze.-Powiedziała Hinata i spojrzała na mnie z uśmiechem na ustach.
-Serio ? Co ? .

   Szczerze. To zadanie nie należało do trudnych i wykonałam je perfekcyjnie . Właśnie wracam z Sasuke od pani Chio , która dała nam psa do pilnowania owiec. Sasuke powiedział , że  mogę go nazwać jak tylko chcę. Więc psiak ma na imię Obi. Jest strasznie słodki i bardzo duży. Ma czarną sierść i białe plamy koło oczów. I czerwoną obroże.  OD razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Lubię zwierzęta. Aczkolwiek paków nie cierpię od tej pory.
-Widać , że humor powraca.-Zauważył czarnooki i kątem oka spojrzał na mnie i na psa siedzącego z tyłu samochodu. –Podjedziemy jeszcze do szpitala na moment i wracamy do domu. –Dodał i włączy radio.
-Okay.-Odpowiedziałam i zaczęłam nucić swoją ulubioną piosenkę, która właśnie leciała.


     Szpital był ogromny. Nie to co u nas w Oto-gakure. Szczerze gdyby nie Sasuke na pewno bym się już zgubiła. Czekałam właśnie na korytarzy, gdyż czarnowłosy poszedł do gabinetu lekarza. Ciekawe po co ? Może jest chory , albo ma alergię. Hmm…  Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich Sasuke i jakieś dwie kobiety. Pierwsza z nich to lekarka jak i ordynator tego szpitala. Tsunade Senju, poznałam ją jak przy recepcji, jak pytała o jakiegoś pacjenta. A ta druga to była pielęgniarka, bo miała na głowie taką śmieszna czapeczkę biało – czarną.
-Proszę być dobrej myśli . Powinno wszystko się udać. Już ja się o to postaram. –Rzekła Tsunade i uśmiechnęła się lekko.
-Heh dzięki i trzymam za słowo. A propos Naruto zaprasza na kolację.
-On mnie na kolację ? Serio ? Co to się stało u spowiedzi był ? Ha ha ha. Dobrze przyjdę takiego zaproszenia nie odmówię.- Powiedziała blondynka i zaczęła się donośnie śmiać.
-W takim razie do zobaczenia o ósmej.
-Do zobaczenia . Jakby co dam znać. Uspokój Naruto. –Powiedziawszy to Tsunade uścisnęła rękę Sasuke i pożegnała się z nim.
-Możemy iść. – Zakomunikował czarnowłosy i razem udaliśmy się w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do posiadłości Haruno.
Nastała niezręczna cisza . Nawet pies nie zaszczekał.
-Sasuke , to nie moja sprawa, ale czy mogę cię o coś spytać ?.-Zagaiłam niepewnie
-Taa jasne .
-Po co byłeś w szpitalu ? i  Dlaczego ta ordynatorka kazała ci się nie martwić i być dobrej myśli ?
-Ech… skoro jesteś aż tak ciekawska to powie ci , że nasz brat miał poważny wypadek i od dwóch tygodni leży w szpitalu. Kilka dni temu jego stan się pogorszył. I jutro będzie miał operację.-Powiedział i dodał smętnie-Będą mu wątrobę przeszczepiać.
-Przykro mi.-Odpowiedziałam i zaraz powiedziałam- To ty i Naruto macie jeszcze brata ?!
-Tak mamy. Ma na imię Itachi i jest najstarszy z naszej trójki. –Dopowiedział i zamilkł. A ja nie chciała już zadawać więcej pytań. Nie chcę go zamęczać. I tak już jest trochę zgaszony tym wszystkim.


     Gdy wyszłam z samochodu i wypuściłam psa. Naruto zakomunikował mi, że przesyłka od Kakashiego przyszła. Pobiegłam szybko na górę i otworzyłam paczkę, a następnie pudełko. No nareszcie przyszło. Biżuteria i kilka innych drogocennych rzeczy mojej babci. Klejnoty schowam. Może się przydadzą. Wyciągnęłam parę zdjęć na których byłam ja z babcią i z ojcem. I wisiorek w kształcie serca. Babcia zawsze go nosiła. Mówiła, że jak umrze , to ja będę go nosić. Spełnię jej wolę. Zapięłam wisiorek na szyi, a pudełko zgniotłam i wyrzuciłam do kosza.
Czeka mnie jeszcze kolacja. Przemkło mi przez myśl. Więc skierowałam się na dół do salonu, gdzie Hinata rozkładała talerze na stole. Poszłam po placek , bo za niedługo każdy miał zasiąść do stołu i czekać na czwartkowego gościa. Jak to mówi Hinata.  




No jest rozdział następny. Przyznam , że nawet miło mi się go pisało. Mam nadzieję, że przyjemnie się wam czyta i, że komentarze będą pozytywne.
Buźka  i do następnej.

piątek, 19 lipca 2013

4. Grób



4. Grób

„To co nam było
Co nam się zdarzyło
Do ułożenia w głowie mam”



      Od tej pieszej wędrówki zaczynają mnie już nogi boleć. Ile można wchodzić pod górę.  No ja się pytam ! To jest takie męczące. Nie dość, że padam na twarz , powieki stają się strasznie ciężkie  to zamiast położyć się spać,  ja włóczę się nie wiadomo gdzie z moją siostrunią , która miała mi tyle do powiedzenia, a teraz milczy … ech , życie jest ciężkie.  
    


     Ja już nic nie rozumiem. Albo jestem tak zmęczona, że wielu rzeczy nie ogarniam, ewentualnie mój iloraz inteligencji spadł poniżej zera i nie mogę uznać się za osobę mądrą tej nocy. Stoję naprzeciwko rozłożystej wierzby . Mój mózg szepcze cicho bym stąd spierdalała , bo to drzewo zaraz runie , a ja znajdę się pod nim. I będzie po Sakurze Haruno. Przełykam głośno ślinę. Ja chcę do domu. Do mojego ciepłego łóżka, kołderki , poduszki. I nawet do tego cholernego koguta.
-Chodź , a nie stoisz i czekasz na oklaski.- Mówi Hinata i ciągnie mnie za rękaw w głąb wierzby. Fajnie teraz to już nic nie widzę. Kompletnie. Ciemno jak w dupie, a ponad to słyszę jakieś nie znane mi odgłosy. –To tylko wilki . Nic ci nie zrobią.- Słyszę. Serio ? i to ma mnie niby uspokoić ? Też coś ,  jestem jeszcze bardziej przestraszona niż byłam. Choć to do mnie nie podobne.
-To tu.-Powiedziała i stanęła obok mnie. Włączyła latarkę i skierowała ją na mały nagrobek . Podeszłyśmy bliżej i usiadłyśmy na ławeczce. Zaczęłam czytać napis:

„Tu leży Minato Haruno ur.17 III 1960 r.
Zm. 29 VI 2012 r.”
„Niech spoczywa w pokoju wiecznym”


-Uznałam , że skoro jesteś moją siostrą , a jego córką, to powinnaś to zobaczyć. –Powiedziawszy to Hinata westchnęła głęboko i zaczęła mówić dalej .- Nie znam cię w ogóle. W sumie to nawet nie miałam pojęcia o twoim istnieniu , a co dopiero o tym, że jesteśmy siostrami. Nie wiem jak przedtem żyłaś , nie wiem co robiłaś, nie wiem też czy nie jesteś żadną kryminalistką czy kimś takim. Jestem tak strasznie zagubiona , bo… to wszystko nie mieści mi się w głowie. 
Sześć miesięcy temu pochowałam ojca, który czuł się bardzo dobrze . Brał z życia co najlepsze . Aż tu pewnego dnia , gdy zachodzę do jego pokoju on leży. Nie oddycha , ma zamknięte oczy i w ręku trzyma jakąś małą karteczkę…-Słyszę szloch po mojej prawej stronie. Odruchowo łapię Hinatę za rękę i czekam na dalszą część historii.- Dwa dni po pogrzebie przypomniałam sobie o tym liściku. Prędko pobiegłam do barku i wyjęłam go. Po przeczytaniu miałam straszny mętlik w głowie.
Tato napisał w nim, że  życie jest pełne przygód i nie wyjaśnionych zdarzeń. Lubi płatać figle. I mi spłata nie jednokrotnie. Ma on nadzieję, że po mimo tego co może się stać, zawszę będę szła z podniesioną głową do przodu i uśmiechem na ustach -Uśmiechneła się cierpko-Myślałam, że tato miał coś z głową , bo nie wiedziałam o co mu chodzi , aż do wczoraj.-Zakończywszy swoją wypowiedź Hinata rozpłakała się na dobre.

                                                           


      Westchnęłam ciężko. Sama nie mogę dojść do ładu po tym co usłyszałam. Jest mi jej tak strasznie szkoda. Gdyby nie ja , nadal żyła by sobie spokojnie z dwójką dzieci i mężem na farmie. Nie świadoma tego, że ma siostrę .
-Jeżeli chcesz to się wyniosę…-Powiedziałam po chwili- Wyzbędę się majątku zapisanego przez tatę i wyjadę stąd.
-Nie.-Odpowiedziała i wlepiła swoje ślepia w moje. – To nie nasza wina, że nie miałyśmy o sobie pojęcia, tylko ojca, że przez tyle lat zatajał przed nami prawdę.
-To co robimy ?.
-Staramy się żyć normalnie.-Odpowiedziała i ścisnęła moje ręce-Może nam się uda dogadać. Warto spróbować…
-Tak warto… Too , co chcesz o mnie wiedzieć ?.-Spytałam z lekkim uśmiechem.
-Wszystko Sakuro, dosłownie wszystko.-Odpowiedziała , a w jej oczach znowu zawitał spokój.
Zapowiada się noc pełna wrażeń…
-Więc tak… mam 22 lata. Wcześniej mieszkałam w jednej z biedniejszych dzielnic Oto-gakure.  Od 19 roku życia mieszkałam z babcią, gdyż nie dogadywałam się z matką i ojczymem. Po śmierci babci, mój , a raczej nasz stryj Kakashi , który jest prawnikiem , powiedział, że tato zapisał mi połowę swego majątku w Konoha. Także spakowałam swoje ubrania, podpisałam jakeś papiery i … JESTEM !.-Stwierdziłam i na mojej twarzy zagościł ogromny  uśmiech. Nie chciałam się rozgadywać. Nie chcę wspominać o tym co było. Nie warto. Będzie chciała się jeszcze czegoś dowiedzieć to postaram usatysfakcjonować ją moją wypowiedzią. Na razie jest to zbędne. – A teraz ty mi coś o sobie opowiedz.-No coś za coś. Nieprawdaż ?
Hinata zaczęła się głośno śmiać i  przy okazji opowiedziała mi trochę o sobie.
     Szczerze ? Nie sądziłam, że jest starsza ode mnie aż  o siedem lat  ! Ale się dobrze trzyma. W ogóle zmarszczek nie ma ! Szok. Uśmiałam się z jej historyjki o życiu. Miała strasznie dużo przygód. Ja nadal nie mogę uwierzyć w to, że ze swoim mężem chodziła do jednej klasy, i na dodatek Naruto od zawsze jej się podobał. Coś niesamowitego, że teraz są razem !



     Drogę powrotną pokonałyśmy w ciszy, ciągle jednak trzymając się za ręce. Noc była ciepła i nim się spostrzegłam dochodziła czwarta rano.  Nie sadziłam, że ta rozmowa nam aż tyle zajmie. Wreszcie dotarłyśmy do domu.
-Idź spać. Sen dobrze ci zrobi.-Pokiwałam głową i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi i walnęłam się na materac.
-Ech, jak dobrze.-Przykryłam się kołderką i powili zamykałam oczy.
Aż tu nagle : „kukuryku , kukuryku”
- Zabiję go, zabiję !.-Krzyknęłam. W odpowiedzi usłyszałam parsknięcie. Tworzyłam jedno oko i zobaczyłam w drzwiach Hinatę.
-Witam w domu siostrzyczko.-Uśmiechnęłam się na te ciepłe słowa i schowałam głowę w poduszkę. Pewnego wieczora, gdy wszyscy pójdą spać, zakradnę się do tego kurnika i uduszę tego dziada.
Obiecuję !




~~~~
I jak ? Może być ? Mi się wydaje, że może . Aczkolwiek mogła być lepsza.
To co chciałam to to napisałam.
I tak w ogóle  to :  3 STRONY W WORDZIE  hah robię postępy : )