sobota, 22 lutego 2014

8.Jeden krok w przyszłość, dwa kroki w przeszłość



8. Jeden krok w przyszłość, dwa kroki w przeszłość.

„Rozszyfruj mnie, zdemaskuj blef
nie dowierzając unieś swą brew.
Podejdź i sprawdź, co w rękach mam.
Zburz jednym ruchem jak domek z kart.”
    

     Nikt sobie nie zdaje sprawy jak to jest przyłożyć głowę do poduszki , przykryć się po uszy kołderką i z pozytywną myślą , że nie musisz wcześnie wstać oddalić się do krainy snów. Na dodatek masz świadomość tego, że kogut już nie zapieje ani jeden raz.
Bynajmniej to nie moja wina ! Cóż poradzę , że kochanym urwisom zachciało się bawić w grę pt.” Zadręcz koguta na śmierć” , a ja jako szalona ciocia postanowiłam im pokazać parę mocnych uderzeń. Zresztą nie ważne.
Przekręciłam się na drugi bok z satysfakcją , że nikt nie zakłuci mi snu. Przy najmniej tak mi się wydawało przez pierwsze kilka minut, gdy nie rozległo się głośne krzyknięcie z progu.
-Żyje !-Krzykną pewne mój szwagier, bo tylko on ma tak donośny głos. Napomknę, że literka „e” została niesamowicie przeciągnięta.
I po śnie. Rzekła moja druga osobowość, a ja przyznałam jej stu procentową rację. Jednym ruchem ręki znalazłam zegarek i spojrzałam na to małe tykające cudo. Świetnie spałam tylko dwie godziny dłużej. Wstałam z miękkiej pościeli, zasłałam łóżko , szybko się ubrałam i poleciałam niczym struś pędzi wiatr na dół sprawdzić kto ożył i żyje w tym z deka nadpobudliwym życiu.
Gdy wparowałam do kuchni oniemiałam na moment , gdy Hinata z Naruto popijali szampana chichocząc cicho.
-Czy ktoś mi powie o co tutaj chodzi ?-Lekko odchrząknęłam, by zwrócić na siebie uwagę i spojrzałam w niebieskie ślepia Naruto, który jak mnie zobaczył porwał w swoje ramiona  i bardzo, ale to bardzo mocno ściskał.-Udusisz mnie !- Dodałam.
-Przepraszam, ale jestem taki szczęśliwy !
-To już akurat wiem. –Odparłam i uśmiechnęłam się lekko- Możecie mnie w końcu oświecić co się stało, że jesteście w takich skowronkach o …-I tu spojrzałam na zegarek- siódmej pięćdziesiąt sześć ?
-Itachi się wybudził ! –Wykrzyknął jego imię. I znowu dopowiem, że przeciągnął jedną samogłoskę.
Uśmiechnęłam się do nich promiennie , bo i mnie ta wiadomość ucieszyła. Co prawda nie znam Itachiego w ogóle , widziałam go tylko przez szybkę w jednej z sali , gdzie leżał w szpitalu. I to by było na tyle.
-Ej mi też nalejcie szampana !

     Z wiaderkiem marchewek, jabłek w ręku i kilkoma kostkami cukru poszłam nakarmić konie. Z tego co wiem , to Sasuke wśród nich ma swojego ulubionego ogiera. Może brunet jest w stajni i  będzie mi dane się z nim zobaczyć oraz pogratulować mu tych dobrych wieści.
-Sasuke ! – Krzyknęłam. Hm… jednak się pomyliłam, nie ma go. A szkoda , będzie mi się nudzić samej. Z nim to przynamniej bym się podroczyła trochę, poszturcha tu i ówdzie i pośmiała z jego min.  
-Buu ! – Momentalnie podskoczyłam i złapałam się za skrawek bluzki ,w miejsce gdzie powinno znaleźć się serce. Na szczęście jest , bije tylko trochę szybko. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam klona Naruto , tylko w mniejszym wydaniu. –Cześć ciocia ! Mogę się przyłączyć ?-Zapytał maluch z szerokim uśmiechem. Odwzajemniłam go i pokiwałam twierdząco głową.
-Chodź Hikaru. Tylko bez żadnych docinek , żartów i tym podobnych rzeczy !-Ostrzegłam nim dałam mu marchewkę i kosteczkę lodu. Blondyn pokiwał główką , złapał mnie za rękę i razem poszliśmy nakarmić konia Sasuke, który był tak samo piękny jak jego właściciel.

     Din dong , din dong. Kogo znowu niesie ? Miałam wielką nadzieję, ze nie będę musiała otwierać drzwi, bo strasznie nie chce mi się wstawać z bujnego fotela.
-Sakura otwórz!
Wiedziałam. Westchnęłam i chcąc nie chcąc wstałam, otworzyłam te drzwi i kogo widzę ? Nikt nie uwierzy ! Jakąś blondi w fioletowej krótkiej sukience z walizką w dłoni, która świdruje mnie swoim niebieskim spojrzeniem.
-My się znamy ?-Zagaiła i przekręciła lekko głowę mrużąc jedno oko.
-Nie.-I momentalnie zapytałyśmy jednocześnie : Kim jesteś ?
- Ino Yamanaka narzeczona Sasuke.-Przedstawiła się , a ja oniemiałam z wrażenia. Że co proszę ?! Czy ja się przesłyszałam ?
-Chyba byłą.-Tuż za mną poczuła ciepły oddech Naruto, który mierzył blondynkę wzrokiem pełnego moru , nienawiści i nie odgadnionym wyrazem twarzy.-Już wiele krzywd narobiłaś Sasuke. Nie wystarczy ci ?! Znów chcesz do niego wrócić , bo co ? Pieniądze ci się skończyły, wydałaś wszystko na swoich kochanków ,czy masz jakiś inny powód !
-Z tobą nie będę rozmawiać !-Odkrzyknęła i odrzuciła swoje włosy do tyłu-Chcę widzieć tylko i wyłącznie Sasuke.-Zażądała i tupnęła prawym obcasem , aż parsknęłam śmiechem.
-Twoje nie…-Naruto już chciał dodać swoje trzy grosze, ale widząc czarne zdziwione spojrzenie zaprzestał.-Jest za tobą. –Poprawił się i odszedł ciągnąc mnie za rękę, a ja spojrzałam ukradkiem za siebie. Zabolało choć nie wiem czemu, gdy Ino wtulała się w Sasuke, a on stał i nie wiedział co powiedzieć.
-Suka !-Syknął Naruto i wyprowadził nas na ganek. Odpalił papierosa i poczęstował mnie jednym.-Suka !-Powtórzył , a ja się zaśmiałam.-No co ?-Spytał.
-Nic , zaczynam cię coraz bardziej lubić.-Odarłam.-I masz rację to jest suka !

     Noc, a ja zamiast spać wyszłam niepostrzeżenie z domu i poszłam się przejść. Za dużo wrażeń. Najpierw Itachi, później ta blondynka, która kleiła się do młodego Uchiha  i ich kłótnia. Człowiek nie przyzwyczajony do takich wrażeń musi ochłonąć.
A pomyśleć , że na początku myślałam, że to tylko ja miałam ( i mam dalej) tak poplątaną historię życia. Usiadłam na jednym z połamanych konarów drzew i wpatrywałam się w latarnie, które oświetlały całą Konohe.
-Czego nie śpisz ?.-Na początku poczułam smród tytoniu , a chwilę później męskie perfumy.
-Bo mi się nie chce. Proste.-Odparłam i zrobiłam mu miejsce. Skorzystał od razu.
-Oczekujesz wyjaśnień ?-Spytał i zaciągnął się dymem.
-To twoja sprawa. Nie dane mi jest się w to mieszać.-Odpowiedziałam i wyrwałam z ręki Sasuke, papierosa sama się nim delektując i psując swoje zdrowie.- Ale umiem dochować tajemnicy.-Dodałam.
Westchnął żałośnie i pokręcił z zażenowaniem głową.
-To jest bardziej pogmatwane niż ci się może wydawać.-Rzekł po chwili , mierzwiąc swoje włosy.
-Za to moje życie jest usłane różami i dobrymi pomysłami.-Syknęłam i spojrzałam na niego ukradkiem , raz po raz wydmuchując dym z mojego gardła.   
-Ale to nie tobie miłość życia uciekła dwa tygodnie przed ślubem, zostawiając ci chorego synka , który zmarł kilka miesięcy po odejściu Ino. To nie ty , pochowałaś swoje malutkie dziecko, notabene myśląc codziennie, że mógł żyć i mieć tyle lat co Hikaru i Hanako. To nie tobie zawalił się świat !-Powiedział i na jego twarzy pojawiła się jedna samotna łza, którą szybko starł, żeby nikt nie widział.
-Za to , wiem jak to jest mieć dziecko. W końcu sama jestem matką. –Szepnęłam na tyle , żeby tylko on mnie usłyszał. Od razu posłał mi pytające spojrzenie, a ja w tym czasie dopaliłam skręta i wydmuchnęłam dym , który powędrował do góry. Jak się pieprzy, to się pieprzy na całego nie ma to tamto. 



Witaaam ! Po takiej przerwie. Myślę , że się nikt nie spodziewał takiego obrotu sprawy prócz tego, że Itaś wyzdrowieje (znaczy prawie, bo mam jeszcze plany wobec jego osoby buaha )  Rozdziały będą bardzo nieregularnie się pojawiać, a to ze względu na testy , które mnie czekają w kwietniu i wybór szkoły... Także noo dziękuję za wejścia i komentarze. 
Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze.
5 stron w Wordzie szaał