sobota, 28 czerwca 2014

9. Fala uczuć



9. Fala uczuć 




„Nie chce być tłem, jego tłem.
I tłumaczę wbijam w głowę, że ma fart.
Ja nie będę spać z kimkolwiek to nie żart.
Bywam zwykła, może czasem znikam w cień.”
    
     Po wypiciu kilku piw słowa same wyleciały na wierzch. I kto by przypuszczał, że będę zwierzać się Sasuke? Na dodatek, jeszcze śmieszniejsze jest to, że on również wyłożył karty na stół. I pomyśleć, że wie tyle rzeczy o mnie… Aiko, Kakashi, Sai, spadek i wiele wiele innych nieprzemyślanych sytuacji i wydarzeń z życia wziętych. Cholera… po co tyle piłam?
-Czy Hinata wie o tym?
-Nie-odparłam od razu.- W swoim czasie się dowie.
-Czyli, kiedy?-zapytał i wbił we mnie kare tęczówki.
     Za rok może dwa. Skąd mam to wiedzieć? Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. Gdyby nie to, że mam siostrę, która na dodatek mieszka razem ze mną i odziedziczyła połowę spadku po ojcu, sprawa byłaby prosta: od razu przywiozłabym Aiko i razem zamieszkałybyśmy w rezydencji Haruno. Prosty plan wymyśliłam nie? Szkoda, że spalił na panewce.
-Za niedługo-odparłam zdawkowo.
-No proszę cię Haruno, przecież musisz jej powiedzieć o dziecku. Miejscem malucha jest każdy zakątek, gdzie rodzic mieszka. Jedno dziecko więcej nie zrobi kłopotu nam wszystkim.
-Może masz racje… podaj mi piwo.-rzekłam i gdy chciałam wyrwać mu butelkę z ręki powstrzymał mnie i pokręcił głową. No, co?
-O, co ci chodzi?
-Na dziś wystarczy-powiedział i założył na moją głowę kapelusz, po czym cmoknął mnie w czoło i postawił na nogi. –Idziemy-dodał i pociągnął mnie w stronę domu.
-Chyba za dużo wypiłam-wypaliłam bez namysłu. Głupia ja!
-Nie dobrze ci?- zapytał, gdy znaleźliśmy się już pod domem.
-Chyba-przyznałam i gdy stanęliśmy w progu zaczęłam go całować.

     Świat przestał istnieć, od alkoholu pojawiły się pierwsze mroczki, a ja weszłam w stan krótkotrwałej euforii. Pocałunki bruneta stały się tak namiętne, że chcąc nie chcąc zatraciłam się w nich całkowicie, a motylki rozdarły mój brzuch na strzępy. Już dawno nie czułam takiego stanu. Pierwszy i ostatni raz jak dotychczas mi się wydawało był tylko z Saiem, gdy również po raz pierwszy i zarazem ostatni raz poczęliśmy dziecko. Więcej takich sytuacji się nie powtórzyło, ponieważ zostawił mnie w czwartym miesiącu ciąży, chcąc zrobić karierę. Wyjechał nawet się nie żegnając.
     Gdy dorwałam się do podkoszulka Sasuke, ten gwałtownie przerwał. Jęknęłam niezadowolona z tego faktu i, gdy chciałam powtórzyć ten czyn znowu mi nie pozwolił.
-Wystarczy-powiedział szeptem i pocałował mnie w nos.-Jeżeli teraz tego nie zakończymy wylądujemy w łóżku, a potem z dzieckiem na karku. Nie wiem jak ty, ale Hinata tego nie zniesie, nie mówiąc o tym, że Aiko niedługo się wprowadzi-zaśmiał się krótko i obsypał pocałunkami moją szyję. Westchnęłam przeciągle i ucałowałam go na pożegnanie w usta. Uśmiechnął się lekko i wyszedł z mojego pokoju. Opadłam na łóżko nieźle zmęczona i usatysfakcjonowana tym, że Sasuke już nic do Ino nie czuje.

     Jeżeli jakiś człowiek powie mi, że po czterech godzinach snu można być wyspanym to osobiście wręczę mu kilka butelek piwa. Chociaż nie… piwa już w życiu nie tknę i nie wezmę do ręki, ale za to medal mogę zrobić. O jejku jak mnie głowa boli. Kilka butelek za dużo Haruno, za dużo.
-Niewyspana, co?- poczułam rękę na ramieniu i kilka czarnych kosmyków na policzku.
-Skąd takie przypuszczenia, co?
-Ponieważ stoisz tu już kilka dobrych minut i sama nie wiesz, co masz zrobić. Dobrze myślę?-spytał i niestety zabrał rękę-To, co ci dostać?
-Konewkę i worek ziemi poproszę-uśmiechnęłam się zadziornie i podparłam się o pobliski płotek.
-Nie rób teg…-nim Sasuke wypowiedział słowa „nie rób tego!” z wieloma wykrzyknikami, moja dupa znalazła się na ziemi, a ręce i końcówki włosów znalazły się w błocie. Pięknie kuźwa… 
Salwa niepochamowanego śmiechu ujrzała światło dzienne, a ten drań zamiast mi pomóc ocierał sobie resztki łez z kącika oczu. Fuknęłam rozjuszona i wstałam z ziemi.
-Mogłeś powiedzieć!
-Skąd miałem wiedzieć, że akurat o ten płot się oprzesz?
-Nie odzywaj się do mnie!-krzyknęłam. Gdy chciałam go ominąć, chwycił mnie w pasie i posadził na swoim kolanach. Westchnął przeciągle i podał mokrą szmatkę. Sam zaczął czyścić moje włosy z błota.
-Dzięki-odburknęłam i wstałam z kolan Sasuke. Wzięłam konewkę i worek, po czym poszłam w stronę ogródka.
-Złośnica!-usłyszałam jeszcze jego niski głos. Ma drań szczęście, że się w nim chyba zakochałam. Inaczej odpowiedziałabym mu ciętą ripostą.




***
Tyle miłooości , tyle SasuSakuuuu 
Rzygam tęczą po prostu , ale tak miało być :D

Dziękuuuuuje za tyyyyle wejść ! Jesteście suuper boscy ! 

Życzę Wam udanych ciepłych i miłych wakacji ! 

Do następnej ! Ahoj ludzie :D

 

sobota, 19 kwietnia 2014

Nie to nie rozdział tylko...

Wesołego zająca, co śmieje się bez końca. Szczerbatego barana, co beczy od rana. Radości bez liku, pisanek w koszyku. I wielkiego lania w Dniu Mokrego Ubrania !!



Życzy Lady Martine







Notka koło maja 
Mam prośbę: skomentujcie mojego bloga.
Pozdrawiam 
 

sobota, 22 lutego 2014

8.Jeden krok w przyszłość, dwa kroki w przeszłość



8. Jeden krok w przyszłość, dwa kroki w przeszłość.

„Rozszyfruj mnie, zdemaskuj blef
nie dowierzając unieś swą brew.
Podejdź i sprawdź, co w rękach mam.
Zburz jednym ruchem jak domek z kart.”
    

     Nikt sobie nie zdaje sprawy jak to jest przyłożyć głowę do poduszki , przykryć się po uszy kołderką i z pozytywną myślą , że nie musisz wcześnie wstać oddalić się do krainy snów. Na dodatek masz świadomość tego, że kogut już nie zapieje ani jeden raz.
Bynajmniej to nie moja wina ! Cóż poradzę , że kochanym urwisom zachciało się bawić w grę pt.” Zadręcz koguta na śmierć” , a ja jako szalona ciocia postanowiłam im pokazać parę mocnych uderzeń. Zresztą nie ważne.
Przekręciłam się na drugi bok z satysfakcją , że nikt nie zakłuci mi snu. Przy najmniej tak mi się wydawało przez pierwsze kilka minut, gdy nie rozległo się głośne krzyknięcie z progu.
-Żyje !-Krzykną pewne mój szwagier, bo tylko on ma tak donośny głos. Napomknę, że literka „e” została niesamowicie przeciągnięta.
I po śnie. Rzekła moja druga osobowość, a ja przyznałam jej stu procentową rację. Jednym ruchem ręki znalazłam zegarek i spojrzałam na to małe tykające cudo. Świetnie spałam tylko dwie godziny dłużej. Wstałam z miękkiej pościeli, zasłałam łóżko , szybko się ubrałam i poleciałam niczym struś pędzi wiatr na dół sprawdzić kto ożył i żyje w tym z deka nadpobudliwym życiu.
Gdy wparowałam do kuchni oniemiałam na moment , gdy Hinata z Naruto popijali szampana chichocząc cicho.
-Czy ktoś mi powie o co tutaj chodzi ?-Lekko odchrząknęłam, by zwrócić na siebie uwagę i spojrzałam w niebieskie ślepia Naruto, który jak mnie zobaczył porwał w swoje ramiona  i bardzo, ale to bardzo mocno ściskał.-Udusisz mnie !- Dodałam.
-Przepraszam, ale jestem taki szczęśliwy !
-To już akurat wiem. –Odparłam i uśmiechnęłam się lekko- Możecie mnie w końcu oświecić co się stało, że jesteście w takich skowronkach o …-I tu spojrzałam na zegarek- siódmej pięćdziesiąt sześć ?
-Itachi się wybudził ! –Wykrzyknął jego imię. I znowu dopowiem, że przeciągnął jedną samogłoskę.
Uśmiechnęłam się do nich promiennie , bo i mnie ta wiadomość ucieszyła. Co prawda nie znam Itachiego w ogóle , widziałam go tylko przez szybkę w jednej z sali , gdzie leżał w szpitalu. I to by było na tyle.
-Ej mi też nalejcie szampana !

     Z wiaderkiem marchewek, jabłek w ręku i kilkoma kostkami cukru poszłam nakarmić konie. Z tego co wiem , to Sasuke wśród nich ma swojego ulubionego ogiera. Może brunet jest w stajni i  będzie mi dane się z nim zobaczyć oraz pogratulować mu tych dobrych wieści.
-Sasuke ! – Krzyknęłam. Hm… jednak się pomyliłam, nie ma go. A szkoda , będzie mi się nudzić samej. Z nim to przynamniej bym się podroczyła trochę, poszturcha tu i ówdzie i pośmiała z jego min.  
-Buu ! – Momentalnie podskoczyłam i złapałam się za skrawek bluzki ,w miejsce gdzie powinno znaleźć się serce. Na szczęście jest , bije tylko trochę szybko. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam klona Naruto , tylko w mniejszym wydaniu. –Cześć ciocia ! Mogę się przyłączyć ?-Zapytał maluch z szerokim uśmiechem. Odwzajemniłam go i pokiwałam twierdząco głową.
-Chodź Hikaru. Tylko bez żadnych docinek , żartów i tym podobnych rzeczy !-Ostrzegłam nim dałam mu marchewkę i kosteczkę lodu. Blondyn pokiwał główką , złapał mnie za rękę i razem poszliśmy nakarmić konia Sasuke, który był tak samo piękny jak jego właściciel.

     Din dong , din dong. Kogo znowu niesie ? Miałam wielką nadzieję, ze nie będę musiała otwierać drzwi, bo strasznie nie chce mi się wstawać z bujnego fotela.
-Sakura otwórz!
Wiedziałam. Westchnęłam i chcąc nie chcąc wstałam, otworzyłam te drzwi i kogo widzę ? Nikt nie uwierzy ! Jakąś blondi w fioletowej krótkiej sukience z walizką w dłoni, która świdruje mnie swoim niebieskim spojrzeniem.
-My się znamy ?-Zagaiła i przekręciła lekko głowę mrużąc jedno oko.
-Nie.-I momentalnie zapytałyśmy jednocześnie : Kim jesteś ?
- Ino Yamanaka narzeczona Sasuke.-Przedstawiła się , a ja oniemiałam z wrażenia. Że co proszę ?! Czy ja się przesłyszałam ?
-Chyba byłą.-Tuż za mną poczuła ciepły oddech Naruto, który mierzył blondynkę wzrokiem pełnego moru , nienawiści i nie odgadnionym wyrazem twarzy.-Już wiele krzywd narobiłaś Sasuke. Nie wystarczy ci ?! Znów chcesz do niego wrócić , bo co ? Pieniądze ci się skończyły, wydałaś wszystko na swoich kochanków ,czy masz jakiś inny powód !
-Z tobą nie będę rozmawiać !-Odkrzyknęła i odrzuciła swoje włosy do tyłu-Chcę widzieć tylko i wyłącznie Sasuke.-Zażądała i tupnęła prawym obcasem , aż parsknęłam śmiechem.
-Twoje nie…-Naruto już chciał dodać swoje trzy grosze, ale widząc czarne zdziwione spojrzenie zaprzestał.-Jest za tobą. –Poprawił się i odszedł ciągnąc mnie za rękę, a ja spojrzałam ukradkiem za siebie. Zabolało choć nie wiem czemu, gdy Ino wtulała się w Sasuke, a on stał i nie wiedział co powiedzieć.
-Suka !-Syknął Naruto i wyprowadził nas na ganek. Odpalił papierosa i poczęstował mnie jednym.-Suka !-Powtórzył , a ja się zaśmiałam.-No co ?-Spytał.
-Nic , zaczynam cię coraz bardziej lubić.-Odarłam.-I masz rację to jest suka !

     Noc, a ja zamiast spać wyszłam niepostrzeżenie z domu i poszłam się przejść. Za dużo wrażeń. Najpierw Itachi, później ta blondynka, która kleiła się do młodego Uchiha  i ich kłótnia. Człowiek nie przyzwyczajony do takich wrażeń musi ochłonąć.
A pomyśleć , że na początku myślałam, że to tylko ja miałam ( i mam dalej) tak poplątaną historię życia. Usiadłam na jednym z połamanych konarów drzew i wpatrywałam się w latarnie, które oświetlały całą Konohe.
-Czego nie śpisz ?.-Na początku poczułam smród tytoniu , a chwilę później męskie perfumy.
-Bo mi się nie chce. Proste.-Odparłam i zrobiłam mu miejsce. Skorzystał od razu.
-Oczekujesz wyjaśnień ?-Spytał i zaciągnął się dymem.
-To twoja sprawa. Nie dane mi jest się w to mieszać.-Odpowiedziałam i wyrwałam z ręki Sasuke, papierosa sama się nim delektując i psując swoje zdrowie.- Ale umiem dochować tajemnicy.-Dodałam.
Westchnął żałośnie i pokręcił z zażenowaniem głową.
-To jest bardziej pogmatwane niż ci się może wydawać.-Rzekł po chwili , mierzwiąc swoje włosy.
-Za to moje życie jest usłane różami i dobrymi pomysłami.-Syknęłam i spojrzałam na niego ukradkiem , raz po raz wydmuchując dym z mojego gardła.   
-Ale to nie tobie miłość życia uciekła dwa tygodnie przed ślubem, zostawiając ci chorego synka , który zmarł kilka miesięcy po odejściu Ino. To nie ty , pochowałaś swoje malutkie dziecko, notabene myśląc codziennie, że mógł żyć i mieć tyle lat co Hikaru i Hanako. To nie tobie zawalił się świat !-Powiedział i na jego twarzy pojawiła się jedna samotna łza, którą szybko starł, żeby nikt nie widział.
-Za to , wiem jak to jest mieć dziecko. W końcu sama jestem matką. –Szepnęłam na tyle , żeby tylko on mnie usłyszał. Od razu posłał mi pytające spojrzenie, a ja w tym czasie dopaliłam skręta i wydmuchnęłam dym , który powędrował do góry. Jak się pieprzy, to się pieprzy na całego nie ma to tamto. 



Witaaam ! Po takiej przerwie. Myślę , że się nikt nie spodziewał takiego obrotu sprawy prócz tego, że Itaś wyzdrowieje (znaczy prawie, bo mam jeszcze plany wobec jego osoby buaha )  Rozdziały będą bardzo nieregularnie się pojawiać, a to ze względu na testy , które mnie czekają w kwietniu i wybór szkoły... Także noo dziękuję za wejścia i komentarze. 
Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze.
5 stron w Wordzie szaał 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

7.Wypad na miasto



7. Wypad na miasto

„Nie przejmuję się moim makijażem
Wolę, kiedy całe moje jeansy są podarte
Nie wiem, jak trzymać usta na kłódkę
Ty mówisz: "No i co z tego, no co?"”



     Godzina piąta, minut trzydzieści , a ja już na nogach ! Niedowiary ! Gdzież bym przypuszczała , że będę wstawać tak wcześnie ? Że będę uganiać się za głupim kogutem, owcami i innymi tego typu zwierzętami. Ech… dopiłam mocną kawę, wzięłam Obi’ego i wyszłam na pole, wypuścić małe bialutkie owieczki.  Mam nadzieję, że z tym już sobie zadanie , które sama sobie wyznaczyłam poradzę sobie na bank.
Otworzyłam furtkę i wypuściłam te czworonogie bestie.
-Obi pilnuj ich ! – Rozkazałam psiakowi , który popatrzył na mnie tymi swoimi wielkimi oczyma i zaskomlał – Tak wiem , że chce ci się spać , mi też. Ale wynagrodzę ci to ogromną porcją kości ! – Dodała i pogłaskałam Obi’ego po długich uszach.  Czeka nas długie pilnowanie, aż do południa. A tu dopiero szósta…
     Jak sobie pomyślę o zakupach jakie Hinata mi zafunduje, to krew nagła mnie zalewa od samego wspomnienia jej słów. Przecież ubrać mam się w co ! Może nie jest tego kto wie ile , ale zawsze to coś. Przecież w worku nie chodzę. Prawda ? Chyba , że tylko mnie się tak wydaję …
-Obi , chodź zaprowadzimy owce do zagrody. Koniec tego dobrego.- Powiedziałam i wstałem z ułożonego drewna , wzięłam swój czarny kapelusz i zaczęłam zaganiać te puchate stworzenia, które nie były wcale tak chętne do współpracy…
     Po dwudziestu minutach uganiania się za owcami, a w sumie za dwiema , które nie chciały się zjednoczyć ze stadem , zadowolona z wykonanego zadania szyłam ku domowi z Obi’m przy boku. Po drodze spotkałam Sasuke, który wyprowadzał konie. Przywitaliśmy się kiwnięciem głowy i o wiele żwawszym kokiem wręcz pędem weszłam do domu, gdyż naga klata Sasuke wprowadziła mnie w nie lada podziw. Boże ! Czy ten człowiek nie ma żadnych wad ? No może prócz tego , że czasami wydaje się być jest gburowaty, arogancki i chamski. Ale to takie małe niepozorne , nic nieznaczące wątki.
-Już jestem !- Krzyknęłam na cały korytarz zrzucając z siebie koszulkę w kratkę i rzucenie jej do kubła na brudne rzeczy. Przecież nie mogło obyć się bez szwanku i czysta Sakura nie mogła wrócić do domku.
-Słyszę , słyszę . Nie musisz tak krzyczeć.- Z kuchni usłyszałam głos siostry i od razu poczułam zapach babeczek czekoladowych.  Piękny zapach. Niczym struś pędzi wiatr wparowałam do kuchni i porwałam jedno małe ciasteczko z gorącej jeszcze brytfanki.-Ej ! To ma być na potem ! –Fuknęła i zaczęła grozić palcem.
-Oj nie przesadzaj. To tylko jedna babeczka. Przynajmniej zrobię dobry uczynek dla całej rodziny.-Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jaki ?
-Sprawdzę , czy nie są zatrute ! – Odkrzyknęłam i wyszłam pośpiesznie z kuchni, ponieważ w moją stronę zaczęły kierować się papierowe talerzyki i kilka mocnych przekleństw.  Wyszłam na taras i usiadłam na hamaku, zajadając się ostatnimi kawałeczkami babeczki.
-To na ciebie tak krzyczy ?- Słyszę tuż nad głową rozbawiony głos Sasuke , który przygląda mi się tymi swoimi pięknymi czarnymi oczętami. Nie wspominając już o tym, że nadal jest bez koszulki . I tak , on nie posiada żadnych wad.
-Ee…-Tylko tyle udało mi się wymówić. Sasuke pokiwał z dezaprobaty głową , przewrócił teatralnie oczy i wszedł o domu. Po jakiś niespełna sześciu minutach wybiegł tak samo szybko jak ja z babeczką w dłoni. Za  nim rozwścieczona Hinata z sitkiem w jednej ręce i cukrem pudrem w drugie. Oj… będzie się działo
-Co was tak dziś wzięło na te babeczki ! Jak kiedyś zrobiłam to leżały dwa tygodnie i trzeba było je wyrzucić kurom ! – Krzyczała na zmianę wywijając sitkiem i bardzo, bardzo brzydkimi wyzwiskami , które leciały w naszą stronę.
-Co to u was tak wesoło ? – Zapytał Naruto , który zaparkował właśnie samochód i brał zakupy z bagażnika. Hinata wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem i trzasnęłam wejściowymi drzwiami.  Ja natomiast uśmiechnęłam się głupkowato i wzruszyłam ramionami. –Coś czuję, że nie zjem dziś obiadu…-Rzekł po chwili i z miną zbitego psa wszedł do ganku zostawiając zakupy na podłodze w gościnnym pokoju. Pewnie nie chce wchodzić do kuchni, bo Hinata, by go zjadła. Zresztą ja postąpiłam na jego miejscu tak samo. Tylko, że ja nawet bym do środka nie weszła.  

-Zbieraj się.
-Hej ! Czytałam tą gazetę.- Mówię z wyrzutem i zerkam na Hinatę, która bierze portfel do rąk i kieruje się w stronę wyjścia. O nie ! Myślałam, że zapomniała o tych cholernych zakupach. Dlaczego ja ? Wstałam z bujanego fotela i z miną męczennicy skierowałam się do samochodu. Niech ten dzień się wreszcie skończy…
Mam już dosyć chodzenia , mierzenia , płacenia i stania w tej zasranej kolejce. Jeszcze pięć minut i stracę swoją cierpliwość. Wezmę kluczyki i pojadę do domu, a swoją siostrę zostawię. Niech dalej chodzi i kupuje. Tylko , że beze mnie .
-No chodź już !- Ponaglałam ją. Ile można kupować bluzkę ? Jejku…. To zajmie wieczność.
-No już, poczekaj chwilę ! – Odpowiada i po chwili dodaje-Przepraszam panią, nie ma rozmiaru „S”.- Boże, zwariuje jak słowo daję.
Nim dojechałyśmy do domu wstąpiłyśmy po Nary zawieść jajka, następnie do jakiegoś faceta , który jak mniemam miał na imię Kankuro. Na osłodę dotarłyśmy jeszcze do TenTen , która miała zszyć Hinacie sukienkę, ale nie zdążyła. Cóż za pech… i wróciłyśmy do domku z pełną siatką zakupów w rękach. I pomyśleć , że to wszystko są moje rzeczy.
-Jak widzę zakupy się udały.-Powiedział Naruto, który kończył drugą porcję  ramenu i nie zamierzał na nie poprzestawać. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam na górę zanieść te ciężkie torby. Ile to waży ? Tonę ?
Rzuciłam to wszystko na łóżko i pognałam do kuchni po moją babeczkę, ale już było za późno. Zniknęły … nie ma ich. A to wstrętne kanalie ! Zjedli wszystko nie zostawiając ani jednego małego ciasteczka. Westchnęłam ciężko i zrobiłam sobie herbatę owocową. Po czym rozsiadłam się wygodnie na wersalce i dołączyłam do oglądania wiadomości.
-A tak w ogóle to , gdzie Sasuke ?-Pytam po cichu, szturchając Naruto. Ten popatrzył na mnie i spuścił głowę. Przeczesał swoje lśniące włosy i znowu wlepił we mnie to swoje spojrzenie.
-Jest w szpitalu przy Itachi’m . Podobno mają go wybudzać.-Odpowiedział i uciął temat. A ja już o nic więcej nie pytałam. Bo po co ? Przygryzłam wargę i zaczęłam wpatrywać się w kolorowy ekran, jakby on miał mi zaraz odpowiedzieć na wszystkie nurtujące mnie pytania, które już rodzą się w mojej głowie. 


Uch ... jednak skończyłam, a było zaledwie 20 % 
Cóż jednak umiem dotrzymać słowa.
Mam nadzieję, że się podoba, włożyłam w to całe serce ( no może pół, bo drugie pół zostawiam na książkę) 

Jutro już święta moi drodzy i z tej okazji chcę wam życzyć :
Zdrowych, radosnych , szczęśliwych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia i szampańskiego Nowego Roku. Niech wszystkie smutki przeminą ze Starym rokiem, a przybędą nowe wyzwania i cele do zrealizowania. 
Pozdrawiam i do następnej.