3. Moje pierwsze wyzwania
„Raz po raz
straszą nas
że nasz ład
właśnie mija
bo całe zło
krew i pot to my
chyba mam
lepszy wzrok niezły plan się rozwija
znów łączy
nas tęczy most
Każdy z nas
swoje ścieżki ma
wydeptane i
sprawdzone od lat”
Ja pierdziele czy ten kogut może wreszcie
przestać piać ! Bo jeszcze chwila i nie wytrzymam ! O jacie kręcę …
przekręciłam się na drugi bok i zerknęłam na zegarek. Piąta rano , no pewnie,
oczywiście, czegóż by nie. Najlepsza pora na spanie , a ta menda odgrywa
koncert. Ech…. Przyłożyłam sobie poduszkę do ucha by nie słyszeć tego
przeraźliwego dźwięku, ale nie wiele to dało. Dlaczego ja ? Przekręciłam się na
plecy ciężko wzdychając. Przetarłam oczy , ziewnęłam i wstałam. Podeszłam do
okna i posłałam kogutowi swoje najgroźniejsze spojrzenie w nadziei , że się
zamknie. Niestety tak się nie stało, wręcz przeciwnie. Kogut zaczął jeszcze
głośniej piać .
-Byś szybko
zdechł.-warknęłam i skierowałam się do drzwi. Mała kawa dobrze mi zrobi.
Zeszłam do kuchni i zastałam w niej tą
całą Hinatę , moją przyrodnią siostrę jak się wczoraj okazało. Przywitałam się
grzecznie i usiadłam na krześle. Nastała grobowa cisza. Może potem się napije.
-Jak się
spało ?.-Usłyszałam cichy głos granatowłosej.
-Całkiem
nieźle, tylko ten kogut… jest trochę denerwujący.-Odpowiedziałam niepewnie i
spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się lekko.
-Przyzwyczaisz
się…
-Będę
musiała. –Lekko westchnęłam i przeciągnęłam się jak kotka. Aa jednak zrobię
sobie kawę. A co tam, to też mój dom. Wstałam , by wziąć sobie kubek tylko…
gdzie on się znajduje ? Emm…
-Czego
szukasz ?.-Znowu ten cichy głos. Hinata mogłaby mówić trochę głośniej. Nic by
jej nie zaszkodziło.
-Kubka.
-Jest w tej
szafce po prawej stronie. A jeżeli chodzi o resztę naczyń to…
-Poradzę
sobie. Na razie tylko kubek mnie interesuje. Ja wiele nie jem .
-Ale
będziesz musiała, by mieć siłę w pomaganiu na farmie.- Że co proszę ? W czym
siłę ? Czy jej się coś nie ubzdurało w głowie ? Może spadła z łóżka na dywan .
Całkiem prawdopodobne.
-Że jak ?
.-Zapytałam by się upewnić czy się nie przesłyszałam.
-Noo w
prowadzeniu farmy. A co myślałaś ? Na jedzenie trzeba sobie zapracować .
–Powiedziawszy to Hinata dopiła resztę zielonej herbaty, wyminęłam mnie
zostawiając w małym zaskoczeniu.- A zapomniałabym o dziewiątej przyjdź do
stajni będziemy doić krowy, a później dawać kurom jeść. Serio ? Przemknęło mi przez
myśl. Ja i dojenie ? Pff też mi coś.
Instrukcja „Krok po kroku jak wydoić
krowę” uważam za przyjętą informację , która znajduje się już w moim mózgu.
Chwyciłam strzyki i zaczęłam dociskać jak i również obciągać . O mój ty Boże !
To jest obrzydliwe ! A ta krowa jak śmierdzi . Fuj !!
Po chwili pojawiły się cienkie stróżki
białego płynu. To chyba dobry znak.
Po 20
minutach wiaderko było całe zalane mlekiem. Jedno z głowy. Teraz to trzeba
przenieść … O ironio ! Jakie to jest ciężkie. Nie ma bata nie doniosę tego
,choćby nie wiem co. Usiadłam zrezygnowana na tym małym stołeczku koło krowy i
już któryś raz tego ranka westchnęłam głęboko. Spojrzałam na zegarek. Szlag !
Za 10 minut mam dać jeść kurom , kaczkom i ciul wie komu jeszcze. Trudno Hinata
sama to zrobi, pierdole .
-Pomóc ci
?.-Jak na komendę zadarłam głowę do góry i napotkałam czarne jak smoła
tęczówki. Zaraz , moment, to ten goryl, co mnie wczoraj trzymał . Cham do
potęgi , bo przez niego mam dwa sińce na ramieniu , ale mówi się trudno, żyje
się dalej.
-Jeżeli
możesz to weź to wiadro zanieś.-Odparłam. Czarnowłosy kiwną głową. Z
łatwością podniósł wiadro i poszedł
sobie. Przez ramię jeszcze rzucił , że Hinata na mnie czeka. Super.
-Spóźniłaś
się. –Słyszę ten cholerny piskliwy głos , który towarzyszy mi od wczoraj , i
będzie przez resztę dni mojego życia towarzyszyć. No chyba, że zabiorę dupę w
troki i wyjadę do Oto-gakure. Choć w to wątpię.
-Oj tam, oj
tam. Tylko kilka minut. Przecież nic się nie stało. –Odpowiadam z uśmiechem
-Może, ale
kury nie wezmą sobie same paszy.-Ja nie mogę ! Pokręciłam głową z dezaprobatą i
skrzyżowałam ręce na piersiach . Zaczyna mnie to wszystko denerwować . Jestemm
tutaj pierwszy dzień , a ta oto kobieta oczekuje ode mnie jakichś cudów.
Jeszcze chwila i wybuchnę jak wulkan i pozamiatane.-Chodź. – wskazała miejsce ,
gdzie mam się udać. Wzięłam worek z pszenicą i zaczęłam sypać nim po ziemi. Nie
jest to takie złe jak myślałam. Po skończeniu roboty moim oczom ukazał się ten
cholerny kogut , który dumnie kroczy po trawie. Ty frańco ja ci zaraz pokażę.
Wzięłam pierwszy lepszy kamień i chciałam w niego rzucić, lecz moja próba
została udaremniona.
-Co ty
wyprawiasz ?! Tak nie można !.- O kurde , ale mi nakrzyczała do ucha. Jednak
wolę gdy Hinata mówi ciszej. Przy najmniej nie muszę jej zbytnio słuchać.
-Jak to co ?
To ptaszysko obudziło mnie o świcie i nie pozwoliło zasnąć ! Musi dostać
nauczkę ! .-Fuknęłam zła.
-Nie mam
mowy oddaj mi ten kamień !.
-Niee !.-I
tak oto zaczęła się nasza mała szarpanina.
Oj… teraz to ja mam dopiero przerąbane. Nie
zrobiłam tego specjalnie. Zresztą to Hinata zaczęła. Mogła mi nie wyrywać tego
kamienia. Zamiast trafić w koguta wycelowałam w Naruto. I z całej siły
mężczyzna dostał od mnie w głowę.
-Ale ja
naprawdę nie chciałam . Nie celowałam w ciebie tylko w koguta.
Przepraszam.-Tłumaczyłam się jak małe dziecko. Usłyszałam parsknięcie.
Odwróciłam się i zobaczyłam Sasuke opartego o lodówkę. Kiedy on tu wszedł ?
-Nic nie
szkodzi. Ale następnym razem patrz z czego żyjesz.
-Ok. –Odparłam
i lekko się uśmiechnęłam, na co on odwzajemnił go jeszcze szerzej się śmiejąc.
Kolacje zjedliśmy w ciszy. Nikt się nie odzywał.
Może to dlatego , że każdy z nas przeżył mnóstwo wrażeń jak na jeden dzień.
Sama już nie wiem. Kątem oka spojrzałam na zegarek. Już ósma. Jak ten dzisiejszy
dzionek szybko zleciał. Aż dziwne.
Dopiero co doiłam swoją pierwszą krowę i karmiłam kury , a także celowałam w
koguta. No cóż to ostatnie nie za bardzo
wyszło. Na samo to wspomnienie się lekko uśmiechnęłam. Nim spostrzegłam mój
talerz z kanapkami zrobił się pusty, a brzuch pełny. Podziękowałam i zaniosłam
naczynia do zlewu.
-Dzięki za
kolację była naprawdę dobra. A teraz idę się położyć padam jak kawka. –
Chciałam jeszcze rzec „dobranoc”, ale ktoś mi przerwał.
-Poczekaj
chcę z tobą porozmawiać… na osobności.-Dodała Hinata . Już się boję. Czego ona
ode mnie znowu chce ?.
I tak oto
dobiegłam do końca tego rozdziału. Trochę mi to zajęło wiem, ale najważniejsze
jest to, że notka się wreszcie ukazała.I oto 3 strony w Wordzie ! Robię postępy ! Pozdrawiam ciepło i życzę udanych WAKACJI
Aahahhahahaha xD tego to sie kompletnie nie spodziewałam. Kury, krowy no i ten kogut?! Potrafisz zaskoczyc :D :D
OdpowiedzUsuńHinata siostrą przyrodnią Sakury? Coś czuję, że ta rozmowa między nimi będzie ciekawa, nawet bardzo. ^^
Pobudka o 5 rano, coś strasznego. a od września sama będę musiała tak wcześnie wstawac.. chyba przydałby mi się taki kogut. xd
Rozkręcasz się w długości notek, dla mnie to i tak mało *.* mogłabym czytac i czytac, ale tam.. Nie będę się czepiac bo sama nie jestem ani trochę lepsza bo ostatnimi czasy prawie nic nie pisze :o
I widzę, że mój blog dostał u ciebie reklamę ;3 Dziękuję i już się za nią u siebie odwdzięczyłam.
Buziaki ; *****
Sakura pewnie była jeszcze bardziej zaskoczona niżmy tą cała gospodarką, jak ona mogła chcieć zaatakować koguta :o Ale ze trafiła w Naruto T^T NA STOS! xD
OdpowiedzUsuńSerio to fajna nocia , czekam na następną , ojojo zostawiłaś nam nutkę tajemniczości bo naprawdę mnie korci żeby wiedzieć co chce Hinata :)
Cześć, zostawiłaś u mnie swój adres, więc wpadłam. Przeczytałam bloga od początku i jestem mile zaskoczona, opowiadanie zapowiada się bardzo fajnie:) Widzę, że piszesz z humorem i naprawdę czasem można się ubawić, coś czuję, że Sakura nie sprawdzi się jako pomocnik na farmie i źle to się dla kogoś prędzej czy później skończy... Najbardziej rozbawił mnie moment z kogutem, biedny Naruto:P Masz bardzo fajny styl pisania, ten rozdział już trochę dłuższy od poprzednich, mam nadzieję, że już takie pozostaną, albo najlepiej jeszcze dłuższymi nas uraczysz:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny:)