piątek, 5 lipca 2013

3. Moje pierwsze wyzwania



3. Moje pierwsze wyzwania

„Raz po raz straszą nas
że nasz ład właśnie mija
bo całe zło krew i pot to my
chyba mam lepszy wzrok niezły plan się rozwija
znów łączy nas tęczy most
Każdy z nas swoje ścieżki ma
wydeptane i sprawdzone od lat”
    
     Ja pierdziele czy ten kogut może wreszcie przestać piać ! Bo jeszcze chwila i nie wytrzymam ! O jacie kręcę … przekręciłam się na drugi bok i zerknęłam na zegarek. Piąta rano , no pewnie, oczywiście, czegóż by nie. Najlepsza pora na spanie , a ta menda odgrywa koncert. Ech…. Przyłożyłam sobie poduszkę do ucha by nie słyszeć tego przeraźliwego dźwięku, ale nie wiele to dało. Dlaczego ja ? Przekręciłam się na plecy ciężko wzdychając. Przetarłam oczy , ziewnęłam i wstałam. Podeszłam do okna i posłałam kogutowi swoje najgroźniejsze spojrzenie w nadziei , że się zamknie. Niestety tak się nie stało, wręcz przeciwnie. Kogut zaczął jeszcze głośniej piać .
-Byś szybko zdechł.-warknęłam i skierowałam się do drzwi. Mała kawa dobrze mi zrobi.
     Zeszłam do kuchni i zastałam w niej tą całą Hinatę , moją przyrodnią siostrę jak się wczoraj okazało. Przywitałam się grzecznie i usiadłam na krześle. Nastała grobowa cisza. Może potem się napije.
-Jak się spało ?.-Usłyszałam cichy głos granatowłosej.
-Całkiem nieźle, tylko ten kogut… jest trochę denerwujący.-Odpowiedziałam niepewnie i spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się lekko.
-Przyzwyczaisz się…
-Będę musiała. –Lekko westchnęłam i przeciągnęłam się jak kotka. Aa jednak zrobię sobie kawę. A co tam, to też mój dom. Wstałam , by wziąć sobie kubek tylko… gdzie on się znajduje ? Emm…
-Czego szukasz ?.-Znowu ten cichy głos. Hinata mogłaby mówić trochę głośniej. Nic by jej nie zaszkodziło.
-Kubka.
-Jest w tej szafce po prawej stronie. A jeżeli chodzi o resztę naczyń to…
-Poradzę sobie. Na razie tylko kubek mnie interesuje. Ja wiele nie jem .
-Ale będziesz musiała, by mieć siłę w pomaganiu na farmie.- Że co proszę ? W czym siłę ? Czy jej się coś nie ubzdurało w głowie ? Może spadła z łóżka na dywan . Całkiem prawdopodobne.
-Że jak ? .-Zapytałam by się upewnić czy się nie przesłyszałam.
-Noo w prowadzeniu farmy. A co myślałaś ? Na jedzenie trzeba sobie zapracować . –Powiedziawszy to Hinata dopiła resztę zielonej herbaty, wyminęłam mnie zostawiając w małym zaskoczeniu.- A zapomniałabym o dziewiątej przyjdź do stajni będziemy doić krowy, a później dawać kurom jeść. Serio ? Przemknęło mi przez myśl. Ja i dojenie ? Pff też mi coś.
     Instrukcja „Krok po kroku jak wydoić krowę” uważam za przyjętą informację , która znajduje się już w moim mózgu. Chwyciłam strzyki i zaczęłam dociskać jak i również obciągać . O mój ty Boże ! To jest obrzydliwe ! A ta krowa jak śmierdzi . Fuj !!
     Po chwili pojawiły się cienkie stróżki białego płynu. To chyba dobry znak.
Po 20 minutach wiaderko było całe zalane mlekiem. Jedno z głowy. Teraz to trzeba przenieść … O ironio ! Jakie to jest ciężkie. Nie ma bata nie doniosę tego ,choćby nie wiem co. Usiadłam zrezygnowana na tym małym stołeczku koło krowy i już któryś raz tego ranka westchnęłam głęboko. Spojrzałam na zegarek. Szlag ! Za 10 minut mam dać jeść kurom , kaczkom i ciul wie komu jeszcze. Trudno Hinata sama to zrobi, pierdole .
-Pomóc ci ?.-Jak na komendę zadarłam głowę do góry i napotkałam czarne jak smoła tęczówki. Zaraz , moment, to ten goryl, co mnie wczoraj trzymał . Cham do potęgi , bo przez niego mam dwa sińce na ramieniu , ale mówi się trudno, żyje się dalej.
-Jeżeli możesz to weź to wiadro zanieś.-Odparłam. Czarnowłosy kiwną głową. Z łatwością  podniósł wiadro i poszedł sobie. Przez ramię jeszcze rzucił , że Hinata na mnie czeka. Super.

-Spóźniłaś się. –Słyszę ten cholerny piskliwy głos , który towarzyszy mi od wczoraj , i będzie przez resztę dni mojego życia towarzyszyć. No chyba, że zabiorę dupę w troki i wyjadę do Oto-gakure. Choć w to wątpię.
-Oj tam, oj tam. Tylko kilka minut. Przecież nic się nie stało. –Odpowiadam z uśmiechem
-Może, ale kury nie wezmą sobie same paszy.-Ja nie mogę ! Pokręciłam głową z dezaprobatą i skrzyżowałam ręce na piersiach . Zaczyna mnie to wszystko denerwować . Jestemm tutaj pierwszy dzień , a ta oto kobieta oczekuje ode mnie jakichś cudów. Jeszcze chwila i wybuchnę jak wulkan i pozamiatane.-Chodź. – wskazała miejsce , gdzie mam się udać. Wzięłam worek z pszenicą i zaczęłam sypać nim po ziemi. Nie jest to takie złe jak myślałam. Po skończeniu roboty moim oczom ukazał się ten cholerny kogut , który dumnie kroczy po trawie. Ty frańco ja ci zaraz pokażę. Wzięłam pierwszy lepszy kamień i chciałam w niego rzucić, lecz moja próba została udaremniona.
-Co ty wyprawiasz ?! Tak nie można !.- O kurde , ale mi nakrzyczała do ucha. Jednak wolę gdy Hinata mówi ciszej. Przy najmniej nie muszę jej zbytnio słuchać.
-Jak to co ? To ptaszysko obudziło mnie o świcie i nie pozwoliło zasnąć ! Musi dostać nauczkę ! .-Fuknęłam zła.
-Nie mam mowy oddaj mi ten kamień !.
-Niee !.-I tak oto zaczęła się nasza mała szarpanina.

     Oj… teraz to ja mam dopiero przerąbane. Nie zrobiłam tego specjalnie. Zresztą to Hinata zaczęła. Mogła mi nie wyrywać tego kamienia. Zamiast trafić w koguta wycelowałam w Naruto. I z całej siły mężczyzna dostał od mnie w głowę.
-Ale ja naprawdę nie chciałam . Nie celowałam w ciebie tylko w koguta. Przepraszam.-Tłumaczyłam się jak małe dziecko. Usłyszałam parsknięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam Sasuke opartego o lodówkę. Kiedy on tu wszedł ?
-Nic nie szkodzi. Ale następnym razem patrz z czego żyjesz.
-Ok. –Odparłam i lekko się uśmiechnęłam, na co on odwzajemnił go jeszcze szerzej się śmiejąc.

    Kolacje zjedliśmy w ciszy. Nikt się nie odzywał. Może to dlatego , że każdy z nas przeżył mnóstwo wrażeń jak na jeden dzień. Sama już nie wiem. Kątem oka spojrzałam na zegarek. Już ósma. Jak ten dzisiejszy dzionek  szybko zleciał. Aż dziwne. Dopiero co doiłam swoją pierwszą krowę i karmiłam kury , a także celowałam w koguta. No cóż  to ostatnie nie za bardzo wyszło. Na samo to wspomnienie się lekko uśmiechnęłam. Nim spostrzegłam mój talerz z kanapkami zrobił się pusty, a brzuch pełny. Podziękowałam i zaniosłam naczynia do zlewu.
-Dzięki za kolację była naprawdę dobra. A teraz idę się położyć padam jak kawka. – Chciałam jeszcze rzec „dobranoc”, ale ktoś mi przerwał.
-Poczekaj chcę z tobą porozmawiać… na osobności.-Dodała Hinata . Już się boję. Czego ona ode mnie znowu chce ?.  




I tak oto dobiegłam do końca tego rozdziału. Trochę mi to zajęło wiem, ale najważniejsze jest to, że notka się wreszcie ukazała.I oto 3 strony w Wordzie ! Robię postępy ! Pozdrawiam ciepło i życzę udanych WAKACJI

3 komentarze:

  1. Aahahhahahaha xD tego to sie kompletnie nie spodziewałam. Kury, krowy no i ten kogut?! Potrafisz zaskoczyc :D :D
    Hinata siostrą przyrodnią Sakury? Coś czuję, że ta rozmowa między nimi będzie ciekawa, nawet bardzo. ^^
    Pobudka o 5 rano, coś strasznego. a od września sama będę musiała tak wcześnie wstawac.. chyba przydałby mi się taki kogut. xd
    Rozkręcasz się w długości notek, dla mnie to i tak mało *.* mogłabym czytac i czytac, ale tam.. Nie będę się czepiac bo sama nie jestem ani trochę lepsza bo ostatnimi czasy prawie nic nie pisze :o
    I widzę, że mój blog dostał u ciebie reklamę ;3 Dziękuję i już się za nią u siebie odwdzięczyłam.
    Buziaki ; *****

    OdpowiedzUsuń
  2. Sakura pewnie była jeszcze bardziej zaskoczona niżmy tą cała gospodarką, jak ona mogła chcieć zaatakować koguta :o Ale ze trafiła w Naruto T^T NA STOS! xD
    Serio to fajna nocia , czekam na następną , ojojo zostawiłaś nam nutkę tajemniczości bo naprawdę mnie korci żeby wiedzieć co chce Hinata :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, zostawiłaś u mnie swój adres, więc wpadłam. Przeczytałam bloga od początku i jestem mile zaskoczona, opowiadanie zapowiada się bardzo fajnie:) Widzę, że piszesz z humorem i naprawdę czasem można się ubawić, coś czuję, że Sakura nie sprawdzi się jako pomocnik na farmie i źle to się dla kogoś prędzej czy później skończy... Najbardziej rozbawił mnie moment z kogutem, biedny Naruto:P Masz bardzo fajny styl pisania, ten rozdział już trochę dłuższy od poprzednich, mam nadzieję, że już takie pozostaną, albo najlepiej jeszcze dłuższymi nas uraczysz:)
    Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń