poniedziałek, 23 grudnia 2013

7.Wypad na miasto



7. Wypad na miasto

„Nie przejmuję się moim makijażem
Wolę, kiedy całe moje jeansy są podarte
Nie wiem, jak trzymać usta na kłódkę
Ty mówisz: "No i co z tego, no co?"”



     Godzina piąta, minut trzydzieści , a ja już na nogach ! Niedowiary ! Gdzież bym przypuszczała , że będę wstawać tak wcześnie ? Że będę uganiać się za głupim kogutem, owcami i innymi tego typu zwierzętami. Ech… dopiłam mocną kawę, wzięłam Obi’ego i wyszłam na pole, wypuścić małe bialutkie owieczki.  Mam nadzieję, że z tym już sobie zadanie , które sama sobie wyznaczyłam poradzę sobie na bank.
Otworzyłam furtkę i wypuściłam te czworonogie bestie.
-Obi pilnuj ich ! – Rozkazałam psiakowi , który popatrzył na mnie tymi swoimi wielkimi oczyma i zaskomlał – Tak wiem , że chce ci się spać , mi też. Ale wynagrodzę ci to ogromną porcją kości ! – Dodała i pogłaskałam Obi’ego po długich uszach.  Czeka nas długie pilnowanie, aż do południa. A tu dopiero szósta…
     Jak sobie pomyślę o zakupach jakie Hinata mi zafunduje, to krew nagła mnie zalewa od samego wspomnienia jej słów. Przecież ubrać mam się w co ! Może nie jest tego kto wie ile , ale zawsze to coś. Przecież w worku nie chodzę. Prawda ? Chyba , że tylko mnie się tak wydaję …
-Obi , chodź zaprowadzimy owce do zagrody. Koniec tego dobrego.- Powiedziałam i wstałem z ułożonego drewna , wzięłam swój czarny kapelusz i zaczęłam zaganiać te puchate stworzenia, które nie były wcale tak chętne do współpracy…
     Po dwudziestu minutach uganiania się za owcami, a w sumie za dwiema , które nie chciały się zjednoczyć ze stadem , zadowolona z wykonanego zadania szyłam ku domowi z Obi’m przy boku. Po drodze spotkałam Sasuke, który wyprowadzał konie. Przywitaliśmy się kiwnięciem głowy i o wiele żwawszym kokiem wręcz pędem weszłam do domu, gdyż naga klata Sasuke wprowadziła mnie w nie lada podziw. Boże ! Czy ten człowiek nie ma żadnych wad ? No może prócz tego , że czasami wydaje się być jest gburowaty, arogancki i chamski. Ale to takie małe niepozorne , nic nieznaczące wątki.
-Już jestem !- Krzyknęłam na cały korytarz zrzucając z siebie koszulkę w kratkę i rzucenie jej do kubła na brudne rzeczy. Przecież nie mogło obyć się bez szwanku i czysta Sakura nie mogła wrócić do domku.
-Słyszę , słyszę . Nie musisz tak krzyczeć.- Z kuchni usłyszałam głos siostry i od razu poczułam zapach babeczek czekoladowych.  Piękny zapach. Niczym struś pędzi wiatr wparowałam do kuchni i porwałam jedno małe ciasteczko z gorącej jeszcze brytfanki.-Ej ! To ma być na potem ! –Fuknęła i zaczęła grozić palcem.
-Oj nie przesadzaj. To tylko jedna babeczka. Przynajmniej zrobię dobry uczynek dla całej rodziny.-Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jaki ?
-Sprawdzę , czy nie są zatrute ! – Odkrzyknęłam i wyszłam pośpiesznie z kuchni, ponieważ w moją stronę zaczęły kierować się papierowe talerzyki i kilka mocnych przekleństw.  Wyszłam na taras i usiadłam na hamaku, zajadając się ostatnimi kawałeczkami babeczki.
-To na ciebie tak krzyczy ?- Słyszę tuż nad głową rozbawiony głos Sasuke , który przygląda mi się tymi swoimi pięknymi czarnymi oczętami. Nie wspominając już o tym, że nadal jest bez koszulki . I tak , on nie posiada żadnych wad.
-Ee…-Tylko tyle udało mi się wymówić. Sasuke pokiwał z dezaprobaty głową , przewrócił teatralnie oczy i wszedł o domu. Po jakiś niespełna sześciu minutach wybiegł tak samo szybko jak ja z babeczką w dłoni. Za  nim rozwścieczona Hinata z sitkiem w jednej ręce i cukrem pudrem w drugie. Oj… będzie się działo
-Co was tak dziś wzięło na te babeczki ! Jak kiedyś zrobiłam to leżały dwa tygodnie i trzeba było je wyrzucić kurom ! – Krzyczała na zmianę wywijając sitkiem i bardzo, bardzo brzydkimi wyzwiskami , które leciały w naszą stronę.
-Co to u was tak wesoło ? – Zapytał Naruto , który zaparkował właśnie samochód i brał zakupy z bagażnika. Hinata wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem i trzasnęłam wejściowymi drzwiami.  Ja natomiast uśmiechnęłam się głupkowato i wzruszyłam ramionami. –Coś czuję, że nie zjem dziś obiadu…-Rzekł po chwili i z miną zbitego psa wszedł do ganku zostawiając zakupy na podłodze w gościnnym pokoju. Pewnie nie chce wchodzić do kuchni, bo Hinata, by go zjadła. Zresztą ja postąpiłam na jego miejscu tak samo. Tylko, że ja nawet bym do środka nie weszła.  

-Zbieraj się.
-Hej ! Czytałam tą gazetę.- Mówię z wyrzutem i zerkam na Hinatę, która bierze portfel do rąk i kieruje się w stronę wyjścia. O nie ! Myślałam, że zapomniała o tych cholernych zakupach. Dlaczego ja ? Wstałam z bujanego fotela i z miną męczennicy skierowałam się do samochodu. Niech ten dzień się wreszcie skończy…
Mam już dosyć chodzenia , mierzenia , płacenia i stania w tej zasranej kolejce. Jeszcze pięć minut i stracę swoją cierpliwość. Wezmę kluczyki i pojadę do domu, a swoją siostrę zostawię. Niech dalej chodzi i kupuje. Tylko , że beze mnie .
-No chodź już !- Ponaglałam ją. Ile można kupować bluzkę ? Jejku…. To zajmie wieczność.
-No już, poczekaj chwilę ! – Odpowiada i po chwili dodaje-Przepraszam panią, nie ma rozmiaru „S”.- Boże, zwariuje jak słowo daję.
Nim dojechałyśmy do domu wstąpiłyśmy po Nary zawieść jajka, następnie do jakiegoś faceta , który jak mniemam miał na imię Kankuro. Na osłodę dotarłyśmy jeszcze do TenTen , która miała zszyć Hinacie sukienkę, ale nie zdążyła. Cóż za pech… i wróciłyśmy do domku z pełną siatką zakupów w rękach. I pomyśleć , że to wszystko są moje rzeczy.
-Jak widzę zakupy się udały.-Powiedział Naruto, który kończył drugą porcję  ramenu i nie zamierzał na nie poprzestawać. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam na górę zanieść te ciężkie torby. Ile to waży ? Tonę ?
Rzuciłam to wszystko na łóżko i pognałam do kuchni po moją babeczkę, ale już było za późno. Zniknęły … nie ma ich. A to wstrętne kanalie ! Zjedli wszystko nie zostawiając ani jednego małego ciasteczka. Westchnęłam ciężko i zrobiłam sobie herbatę owocową. Po czym rozsiadłam się wygodnie na wersalce i dołączyłam do oglądania wiadomości.
-A tak w ogóle to , gdzie Sasuke ?-Pytam po cichu, szturchając Naruto. Ten popatrzył na mnie i spuścił głowę. Przeczesał swoje lśniące włosy i znowu wlepił we mnie to swoje spojrzenie.
-Jest w szpitalu przy Itachi’m . Podobno mają go wybudzać.-Odpowiedział i uciął temat. A ja już o nic więcej nie pytałam. Bo po co ? Przygryzłam wargę i zaczęłam wpatrywać się w kolorowy ekran, jakby on miał mi zaraz odpowiedzieć na wszystkie nurtujące mnie pytania, które już rodzą się w mojej głowie. 


Uch ... jednak skończyłam, a było zaledwie 20 % 
Cóż jednak umiem dotrzymać słowa.
Mam nadzieję, że się podoba, włożyłam w to całe serce ( no może pół, bo drugie pół zostawiam na książkę) 

Jutro już święta moi drodzy i z tej okazji chcę wam życzyć :
Zdrowych, radosnych , szczęśliwych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia i szampańskiego Nowego Roku. Niech wszystkie smutki przeminą ze Starym rokiem, a przybędą nowe wyzwania i cele do zrealizowania. 
Pozdrawiam i do następnej. 

2 komentarze:

  1. Buuu! Czemu tak krótko?! Chcę więcej, więcej i więcej!!!
    Chyba wiem co czuje biedna Sakura, też muszę wstawać o 5 do szkoły... Ah te dojazdy -.- Pogrążmy się we wspólnym cierpieniu niewyspanych ludzi! xD
    Leże i kwiczę! Ciasteczka, babeczki czy co to tam dobrego było? ahahahah, Hinata i domowy postrach. Ahahahahah.. Jak czytałam to dostałam niesamowitego smaka na ciasteczka czekoladowe... mhmmmm, teraz jak komentuje to też mnie coś bierze i aż kurde ślinka cieknie ;ppp
    Coś się szykuje, widzę to! Czyżby jakieś wielkie plany odnośnie Itachiego?
    Buziaki ; ****
    gdzie nowy rozdział?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że wreszcie znalazłam twojego bloga :) Nie pamiętam czy komentowałam, ale przy pierwszych rozdziałach go czytałam ;) Jednak potem miałam problemy z komputerem i nie mogłam sobie przypomnieć adresu...

    Całkowicie zgadzam się z Makiko chan ;) Mam ogromną ochotę na ciasteczka czekoladowe :P Jednak jest już zbyt późno by iść je sobie kupić, a ja jestem zbyt leniwa :P

    Co do rozdziału to jest naprawdę cudowny! Uwielbiam Hinatę :D Sakura zaczyna się przyzwyczajać co bardzo mi się podoba :) I cieszę się, że podoba się jej Sasuke :D Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się w następnym rozdziale bo mam dziwne przeczucie, że nie będzie to nic miłego... Mam nadzieję, że się mylę :)

    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń